sobota, 6 kwietnia 2013

Fifteenth.

PERSPEKTYWA NIALL'A

 - Halo ? - odebrałem telefon, siedząc przed TV.
 - Gdzie jesteś ?
 - Nie mogłem na was patrzeć. - posmutniałem. - Wy się tak kochacie ...
 - Ale Niall ...
 - Nie, Molly. Wiesz, że cię kocham, dlatego nie mogę patrzeć jak całujesz się z innym.
 - Niall ! *trzask* - a potem tylko przerwane połączenie. Serce mi stanęło, nie wiedziałem co się stało. Od razu wskoczyłem do samochodu Louis'a, który stał w garażu i pojechałem do mojej koleżanki.
Wbiegłem po schodach na odpowiednie piętro, ale niestety nic tam nie zastałem. No oprócz otwartego, pustego mieszkania. Zapłakany wyszedłem z mieszkania i jeszcze tylko spojrzałem w głąb, zamykając drzwi. Kawałek podłogi przykuł moją uwagę. Jedna z desek była o wiele jaśniejsza od pozostałych.
Podszedłem kawałek, uklęknąłem i postukałem. Wyjątkowe miejsce oddawało całkiem inny odgłos ... Tak jakby coś było pod spodem. Wyciągnąłem deskę i spojrzałem do środka. Był tam niewielki otwór, jakby schowek na coś, a w nim pustka. Obejrzawszy go, chciałem naprawić wszystko, ale ujrzałem kartkę, poskładaną i całą zakurzoną, jakby była tam od dobrych 20 lat. Wziąłem ją, oczyściłem, otworzyłem i usiadłszy wygodnie zacząłem czytać.


"Molly, to co przeczytasz będzie naprawdę   Molly. Kochanie. To ja, twoja mama. Mam nadzieję, że jeszcze mnie pamiętasz. Zapewne mnie już tu nie ma, kiedy Ty to czytasz. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że zawsze przy Tobie będę. Nie ważne kiedy, nie ważne gdzie, ja zawsze Cię ochronię. Twój tato nie wie o tej skrytce. Niech tak zostanie. Myślę, że jesteś już na tyle dorosła by zrozumieć, że Twój ojciec nie jest nic warty. Dawniej nie mogłaś tego zauważyć, bo byłaś malutka, ale teraz na pewno jesteś dojrzałą, piękną kobietą. Jestem przekonana, że podobasz się chłopcom. Jeżeli jeszcze nie znalazłaś, to na pewno znajdziesz sobie cudownego męża, który będzie Cię kochał całym sercem i który nigdy cię nie zrani. Nie będę się już rozpisywać, bo ojciec zaraz wróci, a ja już jestem wykończona. Schowam to tu, gdzie Ty to znajdziesz. Oh, jeszcze jedno. Pierwsze zdanie mogło Cię nieco przestraszyć, ale to opiszę w następnym liście. +dołączę tam małe pudełeczko z prezentem na przyszłość.
Kocham Cię . Mama"

Zaraz, zaraz. - pomyślałem. - Tu nie ma żadnego drugiego listu, ani pudełeczka z prezentem ... - wtedy zadzwonił mój telefon.
 - Pan Horan ?
 - Tak przy telefonie. Słucham. 
 - Policja z tej strony. Pan jest chłopakiem Molly West ?
 - Tak, to ja. - skłamałem, mając nadzieję, że uda mi się dowiedzieć czegoś więcej.
 - Proszę przyjechać do szpitala nr. 4.
 - Dobrze, już jadę. Do zobaczenia.
 - Do widzenia.
Schowałem kartkę do kieszeni i pobiegłem do samochodu. Ruszyłem jak najszybciej. Musiałem jeszcze zadzwonić do Louis'a powiedzieć, że pożyczyłem auto no i jeszcze nie dać mu domyślić się, że Mol coś się stało. Tak też zrobiłem. Mój kolega wracał do domu w dobrym humorze, potem miał wyjść gdzieś z chłopakami, więc narazie wszystko szło po mojej myśli.
W szpitalu dowiedziałem się, że dziewczyna znajduje się na oddziale, jest w śpiączce. Jak do tej pory ustalono została ciężko pobita i wyrzucona do pobliskiego lasu, po czym znalazł ją jakiś młody chłopak i natychmiast powiadomił funkcjonariuszy oraz pogotowie ...



PERSPEKTYWA DAVE'A

 - Słyszałaś wszystko, tak ? - krzyknąłem z kuchni.
 - Słyszałam, ale to nie jest prawdą ...
 - Ale co nie jest ?
 - Nie jesteśmy rodzeństwem. - mówiła, łasząc się do mnie.
 - Nie rozumiem.
 - Dzwonił do mnie dyrektor policji. - kontynuowała, głaszcząc mnie po ramieniu. - Powiedział, że zaszła pomyłka i to nie ja mam brata, tylko jakaś inna dziewczyna. Też mieszka w Londynie, jest mniej więcej w moim wieku i też nie wie o tym, że ma rodzeństwo.
 - To miłe. - pocałowałem dziewczynę w usta. - Już się obawiałem, że ja z moją siostrą ...
 - Cii ... - szepnęła i zaciągnęła do sypialni.
 - Czekaj. - powiedziałem, wstając z łóżka, na które wcześniej rzuciła mnie Amy. - Nie mogę.
 - O co ci znowu chodzi ?
 - Masz chłopaka. Nie chce was rozdzielać.
 - Ale wiesz, że ja już nie moge z nim być.
 - Jak wolisz, ale wiedz, że ja nie moge z TOBĄ być. - oznajmiłem i wyszedłem z mieszkania, by ochłonąć.
Szedłem powoli. Paryskie ulice bardzo różniły się od londyńskich. Nawet nie wiem, jak to opisać. Po prostu były piękniejsze. W UK zawsze tak ciemno i ponuro ... No tak, w lecie od czasu do czasu zaświeci jakieś słońce, ale to nie może równać się z tym: jasne promienie słońca odbijały sie od zieleni drzew i krzewów, które jak co jakiś czas były strzyżone, co sprawiało, że są piękne. Między pniami pobłyskiwał blask świeżo skoszonej trawy, a w powietrzu unosił się jej cudowny zapach. Dzielnica, w której się znajdowałem była świetnym miejscem dla dzieci. Zero ulic, rozpędzonych samochodów i błoga cisza. Nawet niebo tutaj było bardziej niebieskie niż gdzie indziej.
Spacerując sobie alejką i rozglądając się dookoła myślałem o Molly. Za ledwie kilka dni jej nie widziałem, a już za nią tęsknie. Wtedy zadzwonił mój telefon.
 - Słucham.
 - Witaj, Dave. - usłyszałem tajemniczy głos.
 - Dobry. Z kim mam przyjemność ? - spytałem.
 - Twój tatuś.
 - Co ?! - krzyknąłem. - Przepraszam, ale to pomyłka. Żegnam.
 - Nie ! Żadna pomyłka. Spotkajmy się. Gdzie teraz jesteś ? - zadał pytanie.
 - W Paryżu. - odrzekłem sucho.
 - Wróć do Londynu, to urządzę małe rodzinne spotkanie. Twoja siostra już się ze mną spotkała, ale nie z własnej woli, więc radzę ci przyjść.
 - Nic z tego nie rozumiem.
 - Nie musisz. - próbował mnie pocieszyć, będąc przy tym chamski.
 - Powiedz mi chociaż jak ona ma na imię. Ja się kilka dni temu dopiero dowiedziałem ! - tłumaczyłem.
 - Molly jest w szpitalu, z tego co się orietuję. Lepiej ją chroń, bo zostaniesz jedynakiem. - wtedy facet złowieszczo się zaśmiał ...



PERSPEKTYWA HARRY'EGO

Weszliśmy do baru, wybraliśmy taki jakiś na uboczu, żeby fanki nas nie zobaczyły. Byłem podłamany i na prawdę nie miałem ochoty na dawanie autografów i czy robienie zdjęć. Zajęliśmy stolik w bardzo ciemnym miejscu. Louis poszedł zamówić piwa i chwalę później już był razem z nami. Liam pił sok, ponieważ ktoś nas do domu musi zawieźć.Wziąłem dużego łyka piwa, a po chili już kufel był pusty. Jasne jednym piwem sie nie upiję, trzeba kolejne. Zawołałem kelnerkę i poprosiłem o 7 piw, dziewczyna przyniosła mi moje zamówienie. Przy piątym piwie już mi się trochę kręciło w głowie, ale piłem dalej. Trzeba się porządnie nawalić, żeby zapomnieć choć na chwilę, o dziewczynie swojego życia, która jest teraz nie wiadomo gdzie i nie daje znaku życia. Kolejna ciecz wylądowała w moim żołądku. Lou był w takim stanie jak ja. Chciałem się porządnie nawalić, więc postanowiłem napić się czegoś mocniejszego. Whisky, tak whisky jest od dzisiaj moją przyjaciółką. Kelnerka przyniosła bezbarwną, palącą ciecz.
 - A pani to ładnie dziś wygląda. - podrywałem kobietę, która nie bardzo była w nastroju do żartów. Poza tym, nie wiem, czy cokolwiek zrozumiała.
 - Jestem już zajęta. - powiedziała kładąc alkohol i dwa kieliszki na stoliku, a zabierając z niego puste kufle.
 - A szkoda. - dalej bełkotałem, mało nie spadając z krzesła.
Wziąłem flaszkę i rozlałem whisky mnie i Louis'owi. Liam tylko siedział i patrzył na nas. Kiedy już byliśmy dość mocno wstawieni, chłopak przerwał nam nasze zajęcie, zostawił pieniądze, za zamówione rzeczy i wyszliśmy z lokalu. 
Razem z Tomlinson'em potykaliśmy się o własne nogi, ale jakoś doszliśmy do auta. Nie wiem czemu śmialiśmy się, ale najprawdopodobniej z własnej głupoty. Payne pomógł nam się wgramolić do samochodu, a gdy już to zrobił, odjechaliśmy w stronę domu.
Po jakimś czasie byliśmy pod domem, wypchaliśmy się z pojazdu i chwiejnym krokiem weszliśmy do domu.  Jak mniemam w budynku był Zayn, który wrócił od Perrie wcześniej niż my. No tak. Musieliśmy być tam dość długo, bo Malik u swojej dziewczyny siedział zawsze pół dnia. Chciał nam pomóc dojść do własnych pokoi, ale ja stanowczo zaprzeczyłem:
 - Zostaw mnie ! Słyszysz ? Zostaw ! Chcę tu siedzieć ! Chcę się jeszcze napić. Chcę zatopić swoje usta w alkoholu. Jej już nie ma, ona juz nie wróci zostawiła mnie ! - rozpłakałem się, ale co poradzę, ze alkohol zmusza mnie do takich emocji.
 - Harry, ona wróci, a teraz chodź, pomogę ci dojść do pokoju. - powiedział Liam, a tym czasem Zayn próbował uspokoić Louis'a.
 - Została mnie, rozumiesz to ?! ZO - STA - WI - ŁA ! - krzyczałem.
 - Dobra, chodź na górę do pokoju, zadzwonię do niej. - rzekł Payne.
 - Na prawdę ? - pytałem jak naiwne dziecko. 
 - Tak, ale chodź już. - pośpieszał mnie Li.
Posłusznie wstałem i poszedłem za kolegą. Ciężko było mi pokonać schody, ale jakoś się udało i po paru minutach staliśmy pod drzwiami do mojego królestwa. Chłopak otworzył je i weszliśmy do środka. Od razu usiadłem na łóżku. 
 - Siedź tu, a ja pójdę po telefon. - powiedział i wyszedł zostawiając mnie samego. Położyłem się na łóżku i czekałem na niego, jednak poje powieki same się zamykały, a już po chwili spałem.

__________________________________________
Hi ! x
wybaczcie, że długo nie dodawałam, ale całkiem brak weny i nie moge jej nabrać :(
poza tym, nie mam żadnej motywacji ... :[
nie mam ostatnio żadnych komentarzy, więc nie wiem, czy ktoś to czyta :c

Ten rozdział pomagała mi napisać koleżanka, za co jej dziękuję :*
do następnego ! :D