środa, 27 marca 2013

Fourteenth.

PERSPEKTYWA LOUIS'A

Szedłem sobie przez park, gdzie jeszcze niedawno chodziłem na spacery z Molly. Poruszałem się wolno, rozmyślając o naszym związku. - Pewnie chłopaki mają rację. Nie słusznie potraktowałem moją byłą. A może jeszcze nie wszystko stracone ... - Wtedy zobaczyłem Mol i towarzyszącego jej blondyna, którzy byli w jak najlepszych humorach. 
 - O, widze pogoda dopisuje. - przywitałem się. 
 - Cześć Louis. - powiedziała skrępowana dziewczyna. Horan tylko stał i się nam przyglądał. - Niall, dasz nam chwilke.
 - Jasne. - rzekł blondyn i odszedł kawałek od nas.
 - Miałem nadzieję, że jeszcze będziemy razem ... No cóż, widzę, że znalazłaś sobie kogoś innego.
 - Ale to nie tak ...
 - A jak ? - spytałem zasmucony, szukając w kieszeni klucza, który niedawno mi wręczyła.
 - Niall po prostu przyszedł do mnie. Chciał się dowiedzieć co powiedziała mi Amy.
 - Szedłem do domu, czemu mnie nie mógł spytać ?
 - Nie wiem. Louis, nie mam pojęcia. Przecież masz świadomość tego, że ty jesteś dla mnie najważniejszy, nie Horan. Rozumiesz ?
 - Nie. Nic nie rozumiem. Niall nie wrócił na noc do domu ... Wyjaśnisz to ?
 - No bo, jak do tej pory, to ty zawsze byłeś przy mnie. Bałam się być sama ...
 - I powiedz, że rozmawialiście, potem kolacja i każdy do swojego łóżka ?
 - Nie inaczej.
 - Nie wierze.
 - Ale naprawdę. Posiedzieliśmy chwilę, potem ...
 - Wiesz, nie tłumacz się. Masz. - podałem znaleziony przedmiot. - Cześć.
Po tej rozmowie już czułem się pewny tego co zrobiłem. To było najlepsze rozwiązanie. Przynajmniej tak myślałem ...
 - Louis ! - usłyszałem jeszcze zza ramienia. - Zależy mi na tobie. Nie pozwolę ci od tak odejść. - Molly podbiegła do mnie i pocałowała.
 - Już myślałem, że tego nie zrobisz. - powiedziałem, przez zatkane usta.





PERSPEKTYWA AMY

W końcu postanowiłam wyjść z tych czterech ścian. Przecież to do niczego nie prowadzi ...
Otworzyłam białe drzwi i ujrzałam zamyślonego Dave'a, siedzącego w salonie. Po cichu wyszłam z sypialni i ruszyłam do kuchni, tak aby chłopak mnie nie zauważył.
 - Amy. - zawołał mnie, a ja zrezygnowana weszłam do pokoju gościnnego. - Przepraszam.
 - Nie szkodzi. To ja nie potrzebnie się awanturowałam. Chyba zadzwonie do Harry'ego. Powiem, że to nie ma sensu.
 - Nie ! - wrzasnął. - Nie rób tego, tylko z mojego powodu.
 - Dobra, ale wiesz, że tak nie można ...
 - Wiem. Póki co niech zostanie, jak jest. - po tym nastała chwila ciszy, w czasie której każdy z nas unikał kontaktu wzrokowego. Po chwili chłopak znowu zaczął. - Dlaczego właściwie tu przyjechałaś ?
 - Moje życię się lekko pokomplikowało ... Nie mogłam tam zostać.
 - Rozumiem. Mogłabyś cos dokładniej opowiedzieć ? - pytał, jakby chciał się koniecznie czegoś dowiedzieć.
 - Moi rodzice zgineli w wypadku parę dni temu ... Nie dość tego. Dowiedziałam się, że nie mam żadego prawa do ich majątku, bo jestem adoptowana.
 - Aż tak źle ... Nie martw się. Na pewno będzie dobrze. - pocieszał mnie. 
 - Wiem, tylko musze odnaleźć mojego zaginionego brata.
 - Brata ? - dociekał.
 - No tak. Znaczy się, nie wiem w jakim stopniu jestem z nim spokrewniona, ale wiem, że ktoś taki jest.
Wtedy zadzwonił telefon Dave'a.
 - Przepraszam, musze odebrać.
 - Jasne. - powiedziałam uśmiechnięta. Chłopak wyszedł na balkon. Nie wiem, czy nie chciał bym cokolwiek słyszała z tej rozmowy, czy co. Niestety nie wyszło mu. Okno od mojego pokoju znajdowało się na tej samej ścianie, co taras. Wróciłam do sypialni i otworzyłam je. Tak jak się domyślałam, świetnie słyszałam każde słowo mojego współlokatora.
"Cześć Molly. Jak tam ? ... No chciałem ... Chodzi o moją nową koleżankę ... Tak tylko koleżankę. Mówiłem ci już, że dowiedziałem się, że mam siostre ... No to chyba ona ... Tak, dobrze słyszysz. Powiedziała mi dziś, że szuka swojego brata, którego nie zna ... Dobra, ja się jeszcze odezwe ... No narazie ... Papa." - tyle usłyszałam z całej tej rozmowy.
Molly. Dave nie wspominał, żeby ją znał ...



PERSPEKTYWA MOLLY

Oderwałam się od Tomlinsona i szukałam wzrokiem blondyna, który miał na mnie czekać. Nigdzie go nie było, więc w porządaniu siebie ruszyliśmy do mojego domu. Od razu po przekroczeniu progu Lou zaczął mnie namiętnie całować. Rzuciłam klucze na najbliższą półkę i pociągnęłam chłopaka do salonu. Chłopak posadził mnie na stole, a ja rozszerzyłam nogi, by ten mógł być jak najbliżej mnie. Zaczął powoli wsuwać swoje delikatne dłonie pod moją koszulkę, kierując je ku górze. Czułam jego podniecenie, bo jego spodnie na pewnej wysokości były większe niż zwykle. Ściągnęłam swoją koszulkę, wtedy gdy Louis odpiął mój stanik. Całował mnie po szyi, potem coraz niżej. Zatrzymał się na pępku. Zdjął swoją koszulkę, a następnie spodnie, potem moją spódniczke. Zeszkoczyłam ze stołu i spojrzawszy mojemu chłopakowi w oczy, zerknęłam na bokserki. Oboje wiedzieliśmy co robić dalej. Złapałam 21 -latka za rękę i skierowałam się ku sypialni. Pozbyliśmy się pozostałej części garderoby, po czym Tomlinson położył się na łóżku, a ja usiadłam na jego stojącym, twardym przyjacielu, wkładając go do swojej dziurki. Poruszałam się do przodu i do tyłu, tak by zrobić przyjemność Louis'owi. Po kilku chwilach zmieniliśmy pozycję. Teraz ja położyłam się na rozwalonej pościeli i rozkładając nogi dałam znak brunetowi. Nie trzeba było dużo, by ten zrozumiał o co chodzi. Połozył się na mnie, przyciskając do mebla, tym samym ponownie we mnie wchodząc i całując mnie naraz. Najpierw było powoli, ale to było zbyt mało. Tommo próbował robić to coraz szybciej, aż doszedł. Biały płyn rozkoszy wlał się do wcześniej założonej prezerwatywy na podłogę. Położyliśmy się obok siebie, nic nie mówiąc. 
 - Może chcesz z powrotem ten klucz ? - spytałam po chwili.
 - Nie, Molly. Potrzeba nam czasu ... - powiedział.
Nie wiem, czy wtedy nie zaczęłam żałować, tego co się stało.

_______________________________________________
Hi ! xx
nie wiem, czy się Wam podoba, ale ostatnio tyle wyydarzeń, m. in. koncert, na którym nie byłam :(
dlatego tak długo nie dodawałam rozdziału :c
przez to wszystko straciłam wenę :/
nie wiem, co myślicie o tej scenie :|
nie jest zbyt dobra, ale mówię ... brak jakiejkolwiek weny :<
mam nadzieję, że choć trochę to się Wam podoba :)

piątek, 22 marca 2013

Thirteenth.

PERSPEKTYWA DAVE'A

 - ... a to jest restauracja, którą kiedyś prowadził mój ojciec. - wskazałem ręką na jeden z budynków mieszczących sie niedaleko bloku, gdzie mieszkaliśmy, w drugi dzień zwiedzania.
 - Ładna. Czemu już do niego nie należy ? - spytała zaciekawiona.
 - Kiedy moja mama zmarła nie mógł sobie z tym poradzić i popadł w alkoholizm, związał się z jakąś kobietą, potem trafił do psyhiatryka, czy gdzieś ...
 - Och, przepraszam ...
 - Nie, nic się nie stało. - uśmiechnąłem się. - Ja sam go nie pamiętam. Po pogrzebie od razu oddał mnie do domu dziecka. Od tamtej pory nie chcę go znać.
 - Ciebie oddał do domu dziecka, a związał się z inną ? Ale z niego ...
 - Nie kończ. - przerwałem. - Chodźmy do domu.
 - Dobra, ale najpierw zamówie nam coś na wynos. Czekaj. 
Po dziesięciu minutach blondynka wróciła z paczką frytek.
 - Chodź, pokażę ci jeszcze jedno miejsce. Moje ulubione. - oznajmiłem i pociągnąłem Amy za rękę.
Po chwili wyszliśmy na balkon jednego z wieżowców. Świetnie było stąd widać ogromnąść Wieży Eiffla. Usiadłem na murku i wpatrywałem się w dziewczyną, która była zafascynowana widokiem. Podeszła do mnie i pocałowała mnie. Wtedy zroizumiałem jak ona bardzo mi się podoba. Uznałam, że bylibyśmy świetną parą, no ale niestety w samolocie wspomniała o swojej sympatii ... No właśnie !
 - Amy ? - rozłączyłem nasze wargi. - Czy ty nie mówiłaś, że masz chłopaka ?
 - No tak, przepraszam ... - westchneła i przestraszona uciekła. Od razu za nią ruszyłem, by się nie zgubiła. W milczeniu zaprowadziłem ją do domu.
 - Narazie. - powiedziałem do osiemnastolatki, gdy ta stanowczo i jakby obrażona podążała do swojego pokoju.
 - Jeszcze jedno. Gdybym myślała o moim chłopaku, to bym cię nie pocałowała ! - po tych słowach usłyszałem głośny trzask drzwi. 




PERSPEKTYWA LIAM'A

Cholera jasna. - powiedziałem sobie w myślach, widząc stan chłopaków. Spali sobie razem, jak gdyby nigdy nic, a była już 14:00.
 - Amy ? - wystękał Hazza, słysząc, jak łażę po pokoju, sprzątając butelki po alkoholu.
 - Molly ? - powiedział drugi z nich, przecierając oczy.
 - Weźcie się ogarnijcie, bo tylko śpicie i śpicie. Już pod prysznic. - poganiałem.
Jak powiedziałem, tak zrobili. Najpierw poszedł wykąpać się Harry, który poźniej zszedł na dół, do mnie i do Zayn'a.
 - Gdzie Niall ? -spytał loczek.
 - Faktycznie ... - przytaknąłem. - On nie wrócił na noc.
 - Jest u dziewczyny. - poinformował nas wycierający mokre włosy Lou.
 - Nareszcie sobie znalazł jakąś laskę. - Malik poruszył brawiami.
 - Tak ... Moją BYŁĄ. - podkreślił Tommo.
Nastała chwila milczenia. I nie wiadomo, czy cieszyć się, że nasz kumpel w końcu znalazł sobie druga połówkę, czy współczuć drugiemu koledze ...
 - Może powiesz, co się stało ? - zaproponował Styles. 
 - Pokłóciliśmy się, bo ona uważa, że jestem zwykłym chłopakiem i nie ma nic niezwykłego w tym, że jestem właśnie z nią.
 - Lou ... - zacząłem. - Zjedz snickersa, bo strasznie gwiazdorzysz.
Wtedy wszyscy wybuchli śmiechem. 
 - Ale ja to serio mówie. - upierał się dwudziestojednolatek.
Chwila ciszy, po której każdy z nas przypomniał sobie mój tekst. Tylko Tomlinsona to nie bawiło.
 - A idźcie do diabła. - powiedział, po czym wstał, machnął ręka na pożegnanie i wyszedł.




PERSPEKTYWA MOLLY

 - No gdzie on jest ?! - mowiłam do siebie w oczekiwaniu na Niall'a, który od godziny nie wracał ze sklepu, znajdującego się zaraz naprzeciw mojego bloku. 
 - Jestem ... - usłyszałam głos z przedpokoju.
 - No nareszcie jesteś. - powiedziałam, kierując się z salonu do pomieszczenia, gdzie był Horan. - Zaczynałam się martwić.
Powiedziałam, po czym zauważyłam zawstydzonego Irlandczyka, stojącego z czerwoną różą w ręku. Wyglądał zarazem słodko i romantycznie. Kolor kwiatu pięknie odbijał się od jasnych ścian i lazurowych oczu chłopaka. 
 - To dla ciebie. - oświadczył, kierując swoją lewą rękę do mnie. 
 - Dziękuję ... - powiedziałam, wąchając różę. - Nie chcę cię urazić Niall, ale nie mogę z tobą być. Ja nadal kocham Louis'a. 
 - Po tym jak cię traktuje ? - zdziwił się dziewiętnastolatek.
 - Niall, nigdy nie zrozumiesz kobiet ... - zażartowałam. - Jeśli się do kogoś przywiąże, to nie tak łatwo się rozstać. A jeden pocałunek nic dla mnie nie znaczy ...
 - Szkoda, bo dla mnie to bardzo wiele ... - jego twarz momantalnie posmutniała. - Wiele dla mnie znaczy nie tylko sam pocałunek, ale każda chwila z tobą jest kawałkiem mojego życia. Kawałkiem wykorzystanym w najpiękniejszy sposób - na bycie z tobą. 
 - Aw - wyszeptałam przez zaciśnięte gardło, już po moich policzkach spływały słone łzy.
 - Mam nadzieję, że w końcu przejrzysz na oczy. - szepnął, po czym zadzwonił mój telefon.
 - Hej, Dave ... - uśmiechnęłam się do siebie. 
 - Musimy poważnie pogadać. - rzekł jakiś znudzony.
 - O czym ? - spytałam.
 - Właśnie się dowiedziałem, że mam siostrę ...

__________________________________________
hay ! :3
wiem, że krótki, ale mam nadzieję, że wam się podoba c:
jeszcze raz dziękuję za tyle wejść i nadal zachęcam do czytania :]
no i moje poprzednie pytanie: 

Molly powinna być z 
1. Louis'em
2. Niall'em

środa, 20 marca 2013

Twelfth.

PERSPEKTYWA AMY

 - To cześć.  - pożegnałam się z kolegą, po tym, jak wysiadłam z samolotu.
 - Ej, chyba nie myślisz, ze cię tak zostawie.
 - A więc ?
 - Chodź. Pomieszkasz chwile ze mną. - chłopak uśmiechnął się do mnie. - Chyba, że masz coś lepszego.
 - W sumie to nie. Tylko sobie za dużo nie wyobrażaj. - zastrzegłam i ruszyłam wraz z Dave'em do jego mieszkania. 
Znajdowało się to w niewielkim, zadbanym bloku. Wyszliśmy na trzecie piętro, tam gdzie mieszkał dwudziestopięciolatek. 
Otworzywszy drzwi ujrzałam na wprost kanapę ze sprzętem telewizyjnym, wcześniej po prawo kuchnia, dalej łazienka, a po lewo dwa pokoje. 
 - Rozgość się. - rzekł chłopak, a sam udał się do jednej z sypialni.

Ściągnęłam buty, wzięłam walizkę i poszłam do pomieszczenia obok. Był to mały pokój, o jasnych ścianach. Znajdowało się tam tylko łóżko, mała kanapa, kilka półek i szafa na ubrania. Z radości rzuciłam sie na nierozścielone łóżko, wdychając świeży zapach paryskiego powietrza. Otworzyłam okno na oścież i rozmarzyłam się. 
 - Hej, co ci tak wesoło ? - podszedł do mnie Dave, a ja dalej stałam ujarana tlenem. 
 - Dzięki, że mnie tu zabrałeś.
 - Ach, nic takiego. Nie lubię być sam. Chodź coś zjeść.

Razem podążyliśmy do kuchni, gdzie czekała już na mnie zimna lemoniada. Tylko tego mi trzeba było w upalny dzień. 
 - Zdawało się, że coś o jedzeniu mówiłeś. - zaśmiałam się.
 - Tak, ale teraz widze, że nic nie mam. - odrzekł brunet i zamknął lodówkę, do której wcześniej zaglądał. - Zjemy na mieście ?
 - Wolałabym zwiedzić miasto, także idź sobie zjedz coś, a ja porozglądam się po okolicy.
 - A nie, nie. Ja pójdę z tobą. Jeszcze mi się zgubisz. - zauważyłam, że chłopak cały czas próbuje mnie poderwać. Ale coż. W sumie to tez bałam się sama łazić po nowym miejscu, także z chęcią się zgodziłam.



PERSPEKTYWA MOLLY 

 - Nie wiem, co bym zrobił, gdybyś ty tak po prostu wyjechała. - Louis zaczął mnie całować.
 - Oj, weź już. - powiedziałam, odrywając się od chłopaka.
 - No co ? Po prostu cię kocham. - rzekł załamany.
 - Zastanawiam się, czy ja też nie powinnam wyjechać. Może odpoczęłabym od szarej rzeczywistości. - oznjmiłam po cichu.
 - Szarej ? - zdziwił się Tommo. - Jesteś dziewczyną piosenkarza, czy to dla ciebie normalne ? "Szare" ?
 - Tak, pewnie. - zdenerwowałam się. - Boże jaka ja byłam głupia. Myślałam, że jestes jak inni chłopcy. Myślałam, że jesteś taki zajebisty jak piszą o tobie w internecie. No cóż. Każdy się może pomylić. Ty się masz za wielką gwiazdę, która myśli, że może mieć wszystko ...
 - Weź ty pomyśl, zanim coś powiesz. Ciesz się, że cię wybrałem. Mogłem być z każdą, ale nie, bo jestem z tobą.
 - No właśnie ... 
 - Co znowu ? - pytał, jakby dalej nie wiedział o co mi chodzi. 
 - Skoro 'możesz mieć każdą' to czemu jesteś ze mną ? Z dziewczyną, która cały czas się awanturuje, która uważa, że w byciu z gwiadzą, a byciu z innym chłopakiem nie ma różnicy, która ma problemy rodzinne ...
 - Do tej pory myślałem, że jestes wyjątkowa, ale się okazuje, że wszystkie baby sa identyczne ...
 - Wynoś się ! - krzyknęłam, pobiegłam do sypialni, usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać.




PERSPEKTYWA NIALL'A

Byłem już przy bloku, gdzie mieszkała Molly. Chciałem spytać co dokładnie powiedziała jej Amy, poinformować o stanie Hazzy, no a przede wszystkim ją zobaczyć. Każda sekunda, gdy nie ma jej przy mnie jest niczym. 
 - Louis ? - spostrzegłem chłopaka wybiegającego z budynku, lecz ten nawet na mnie nie spojrzał. Nie wiedziałem o co chodzi, więc pobiegłem do drzwi, później do mieszkania. Wiedziałem, gdzie mieszka, bo wcześniej sprawdziłem to w notesie Tomlinson'a, który został w domu.
Zapukałem raz, drugi trzeci, aż w końcu przestraszyłem się, że mogło jej się coś stać i bez zaproszenia wparowałem do środka. Było cicho. Ściągnąłem buty i po kolejno sprawdzałem pomieszczenia, szukając koleżanki. W końcu ja znalazłem. Siedziała na łóżku, cała zalana łzami.
 - Hej, co ci jest ? - spytałem, podszedłszy do niej.
 - Niall ? Co ty tu robisz ? - spytała, podnosząc głowę do góry.
 - Pokłóciłaś się z Louis'em, czy coś. Bo taki zdenerwowany był.
 - Bo on myśli, że to dla mnie zaszczyt, skoro z nim jestem. - tłumaczyła, zaciskając zęby ze złości.
 - Nie bardzo rozumiem. 
 - On się uważa za nie wiadomo kogo i myśli, że wszystkie dziewczyny chcą z nim być no i że ja powinnam się cieszyć, że on wybrał akurat mnie.
Nie specjalnie słuchałem co ona mówi, bo byłem zajęty wpatrywaniem się w jej piwne oczy ... Były takie głębokie i niewinne. Nie przemyśliwszy niczego pocałowałem ją. Wstaliśmy z łóżka i robiło się coraz namiętniej. Przywarłem ją do ściany i nie odrywałem od siebie. 
 - Nie mogę. - przerwała Mol.
 - Rozumiem. - uśmiechnąłem się i złapałem ją za rękę. 
 - Dziękuję, że jesteś. - wyszeptała obejmując mnie. Zrobiłem to samo.




PERSPEKTYWA LOUIS'A

 - Cześć Lou. - przywitał mnie Hazza, siedzący w kuchni. 
 - Odpieprzcie się wszyscy ode mnie ! - krzyknąłem i podążyłem do swojej sypialni. 
 - You don't kno - o - ow ... You don't know you're beautiful ! - usłyszałem jak Styles śpiewał przy moich drzwiach.
 - Zamknij się ! - zganił go któryś z chłopców. - Miałeś iść spać !
 - Ale Louis przyszedł. - tłumaczył się loczek. - A ja chciałem z nim poświętować. 
usłyszałem jeszcze tylko upadek kolegi i dwóch pozostałych niosących go do jego pokoju. Nawet mnie to rozbawiło. Uśmiechnąłem się do siebie.
 - Cześć, stary. - do pomieszczenia, w którym byłem wszedł Liam. 
 - Wyjdź. - szybko odrzekłem.
 - Co jest ?
 - Kurwa, Mol ze mną zerwała. 
 - Co ? - spytał zdezorientowany.
 - Tak. Dlatego daj  mi spokój, ide do Hazzy. - Payne wyszedł, a ja wyciągnąłem z szafy z ciuchami wódkę, którą trzymałem na specjalne okazje. Poszedłem do sypialni Stylesa. Na szczeście, ten był jeszcze na nogach, więc zabraliśmy się do picia.
Po kilku godzinach, gdzieś około 19:00 obudziłem się z Harry'm w łóżku ...

________________________________________________
Heej ! :D
trochę to krótkie, ale mam nadzieję, że się podoba c:
dzięki za tyle wejść xx

PS ! Mam jeszcze jedno pytanie.
Czy Molly powinna być:
1. Z Louis'em
2. Z Niall'em

I Amy:
1. z Harry'm
2. z Dave'em

piątek, 15 marca 2013

Eleventh.

Zanim zaczne pisać rozdział , chciałabym serdecznie podziękować http://rockmebebe.blogspot.com za nominacje do The Versatile Blogger Award :)



To są zasady:

  • Każdy nominowany powinien podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu,
  • pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu,
  • ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie,
  • nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują,
  • poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.


7 faktów o mnie:

   1. Nie nawidzę swojego imienia.  
   2. Mam cukrzycę.   
   3. Kocham koty.  
   4. Umiem grać na gitarze i keyboardzie.   
   5. Sama nie wiem, czego chcę.   
   6. Wytrwale dąże do celu.   
   7. Nienawidze czytać książek, ale opowiadania mogę czytać bez końca.


Ja nominuję:


1. http://plonedirection.blogspot.com/
2. http://one-direction-ziall.blogspot.com/
3. http://myimagination-onedirection.blogspot.com/
4. http://one-direction-is-amazing.blogspot.com
5. http://iwantanotherworldagain.blogspot.com/
6. http://onedirectionxoxo.blogspot.com/
7. http://1dopowiadania.blogspot.com/
8. http://and-be-with-me.blogspot.com/
9. http://stwierdzamszalbo1d.blogspot.com/
10. http://marzeniaopowiadanieo1d.blogspot.com/


______________________________________________



PERSPEKTYWA MOLLY

 - Myślisz, że jeszcze przyjdzie. Jest już spóźniony 20 minut. - mówiłam ze zgryźną miną.
 - Jak chcesz to poczekam jeszcze razem z tobą, ale chyba nie ma już sensu. - rzekł Louis i porozglądał się, czy ktoś nie idzie. - Hej, to przecież Dave.
 - Cześć, laska. Witaj Louis. - przywitał nas kolega. 
 - Dave, coś z tobą nie tak ? - spytałam, dziwiąc się zachowaniu 25 -latka i wtulając się w mojego chłopaka.
 - A tak jakoś mam dobry humor. - chłopak uśmiechał się jak nigdy.
 - Nie ściemniaj. - przerwał zdenerwowany Tommo. 
 - Słuchaj. Nie chcę się kłócić, więc spróbuj być choć chwilkę miły. Okej ?
 - O co ci chodzi ? - wyrawałam się. 
 - Rzucam to wszystko ! - krzyknął, jakby nawrócony. -Rzucam alkohol, papierosy, narkotyki. Wszystko !
Ja i Lou tylko staliśmy, jak wmurowani. Najbardziej do mnie nie mogły dotrzeć te słowa. Znałam Dave'a całe życie i nigdy nie spodziewałabym sie czegoś takiego. Pomyślałam, że skoro jego na to stać, to mnie też. Poza tym i tak mam za dużo spraw, by myśleć o takich pierdołach. 
 - Ale jak to ? - chciałam wyciągnąć z niego jak najwięcej informacji.
 - Spotkałem, no właściwie zobaczyłem fajną laskę, teraz wybaczcie, ale musze lecieć. Samolot nie będzie czekał ! Pa ! - krzyczał już z oddali. 
 - Nie rozumiem go w ogóle. - stwierdził Tomlinson, a ja tylko pokiwałam głową. 
Tak, jak planowaliśmy, odeszliśmy z umówionego miejsca. Nurtowało mnie tylko pytanie, dlaczego "mój kochany tatuś" się nie zjawił. Weszliśmy do sklepu znajdującego się zaraz obok parku. Był to zwykły supermarket, w którym można zakupić różne produkty spożywcze. Mój chłopak prowadził mnie przez jakieś sklepowe alejki, trzymając mnie za rękę i zabierając jedzenie. Ja szłam zamyślona, sama nie wiem o czym myślałam. Pewnie o Dave'ie. On od tak wyleciał stąd, a przecież choć go nienawidzę, to był mi najbliższy. Kurcze, kocham go jak brata. Będę za nim tęsknić, jak za nikim innym. 



PERSPEKTYWA LOUIS'A

 - Kochanie ? Wszytko okej ? - spytałem, widząc zamyślenie Molly.
 - Tak, tak. - uśmiechnęła się. - Myślę o Dave'ie. Przecież ja mogę go już nigdy nie zobaczyć. 
 - Oj, nie myśl tak. - wziąłem ją w objęcia, pocieszając. - Wiesz, dopiero teraz widze jak ci na nim zależy. Zaczynam być zazdrosny.
 - Przestań. - zażartowała. - Po prostu można powiedzieć, że całe życie spędziłam z nim. Bawiłam się z nim w piaskownicy, chodziłam z nim do szkoły, choć tyle lat różnicy ...
 - No właśnie. Ile on ma lat ? - dociekałem.
 - A czy to ważne ... W kazdym razie. Potem przyjechałam z nim tu. Mieszkałam z nim ...
 - Co ?! - krzyknąłem, a ludzie naokoło spojrzeli na nas. - Dlaczego ty mi o niczym nie mówiłaś ?!
 - Przecież to nie jest ważne ! - brunetka zaczęła głaskać mnie po twarzy. - Gdybym miała z nim być, czułabym się, jakbym była własnym bratem. 
 - Ale mieszkałaś z nim ! Nawet nie chcesz mi powiedzieć ile ma lat ...
 - Chcesz wiedzieć. Proszę. Dave ma 25 lat. Mieszkałam z nim tylko dlatego, że bałam się samotności. Bałam się, że w moim starym mieszkaniu nie będę mogła się odnaleźć. On mi pomógł ! 
 - Mówisz o nim tak, jakbym ja się nie liczył ... Jakbym był na drugim miejscu ... - poczułem ból. Ból, który mówił mi, że boję się stracić Mol. Przecież gdyby jej nie było, moje życie straciłoby sens. 
 - Nie ... Nie chcę rozmawiać w taki sposób. Kupuj to i wychodzimy. - rzekła siedemnastolatka i ruszyła w stronę kasy. 
Zakpuiliśmy popcorn i wróciliśmy do jej domu. Cały czas w ciszy. Wszedłem do mieszkania, ściągnąłem buty i zacząłem kleić się do mojej sympatii. Złapałem ją za biodra, wyszeptałem "kocham cię" i pocałowałem. Nie, nie chcuałem niczego więcej, tylko pocałunku. Molly wcale nie miała nic przeciwko, całowała mnie coraz namiętniej, aż nagle zadzwonił mój telefon. 
 - Czego chcesz ? - spytałem chamsko, patrząc na dziewczynę.
 - Louis ... ! - krzyczał spanikowany Harry. - Nie wiesz, co z Amy ?! Nie odbiera od żadnego z nas. 
 - Podaj numer to zadzwonię. - szepnęła nastolatka, jakby słyszała całą rozmowę. No w sumie czemu ja się dziwie. Hazza darł się jak opętany.
 - Daj numer.
 - Czyj ?! - nawet po głosie i roztargnieniu Styles'a można było rozpoznać, ze bardzo się martwi.
 - No Amy !
 - A no tak. - loczek podyktował nam kilka cyfr i się rozłączył. To znaczy chyba ktoś to za niego zrobił, bo słychać było kawałek kłótni.
West wykręciwszy numer, nacisnęła zieloną słuchawkę i włączyła głośnik. Ku naszemu zdziwieniu odebrała.
 - Amy ? - upewniła się dziewczyna.
 - Molly ? Skąd masz mój numer ? - spytałą druga z nich.
 - Od Harry'ego. On się martwi. Gdzie jesteś ?
 - Niech będzie spokojny. Wyjechałam. Nie dzwońcie do mnie i nie szukajcie mnie. Niedługo wrócę. Pa.
 - Amy ! Czekaj !
 - Aha ... I powiedz Horan'owi, że oddam mu co do grosza.

Tyle udało nam się od niej wyciągnać. Od razu oddzwoniłem do przyjaciela, poinformowałem go o sytuacji i wróciłem do ukochanej. 



PERSPEKTYWA AMY

 - Ja pierdziele. - westchnęłam.
 - Co jest ? - spytał jakiś chłopak, usiadłszy obok mnie. - Można się przysiąść ?
 - Ta ... Jasne ... - mówiłam znudzona. - Czy my się nie znamy ?
 - Nie, ale możemy się poznać. - radosny facet próbował mnie poderwać. - Właściwie, to siedzieliśmy razem w autobusie.
 - Ach , no tak. Amy jestem. - widząc szczęście bruneta, nie mogłam być ponura.
 - Ja Dave. Lecisz do Paryża ?
 - Ładne imię, Dave. A co do pytania: ten samolot leci do Paryża, więc chyba nie mam wyboru. - zaśmiałam się po cichu.
 - Och, ale jestem głupi.
 - Zestresowany nie znaczy głupi. - zabawiałam chłopaka i całkiem zapomniałam, że mam sympatię. Ale w końcu we Francji będę przez kilka dni, a może tygodni, więc mały flirt nikomu nie zaszkodzi. Przegadaliśmy całą drogę. Dave przedstawił mi się bardzo szczegółowo. Tylko dziwi mnie to, że przez całe życie był sam. Sam przyjechał ze Szkocji do Londynu, potem cały czas mieszkał samotnie, nie miał żadnych kolegów, a już nie wspomniał o żadnej kobiecie. Wtedy wydawało mi się, że to naprawdę porządny facet.



PERSPEKTYWA HARRY'EGO

 - Od tak mnie zostawiła. - mówiłem do siebie. - Rozumiem. Każdy ma prawo do odpoczynku, tylko nie rozumiem dlaczego nawet się nie pożegnała, nic, ani słówka nie powiedziała. Jestem chyba najgorszym facetem na ziemi. Żadna dziewczyna nie będzie chciała ze mną być. Amy to był cud, to dar z nieba. Ona jest taka idealna. No chyba zbyt idealna jak dla mnie ... Przecież, gdyby wszystko było między nami ok, to nie wyjeżdżałaby z dnia na dzień. - wziąłem wódkę z barku i napiłem się prosto z gwinta, a potem dalej perniczyłem od rzeczy i użalałem się nad sobą. - Louis to ma szczęście. Ma się o kogo troszczyć, ma się o kogo martwić, ma z kim być całe dnie, ma o kim myśleć. Tak Haroldzie, ty też miałeś. MIAŁEŚ ... - z czasem moje słowa stawały się coraz mniej zrozumiałe. - A gdzie chłopcy ?! Moi jedyni chłopcy w życiu ! Hmm ... Może powinienem zostać gejem. Tyle kobiet mnie zraniło, że w końcu powinienem spróbować, czy jak facet rzuci, to będzie tak samo bolało.
 - Harry ! - do pokoju w końcu przyszedł Liam i szybko wziął butelkę jak najdalej ode mnie. - Zostaw to ! Co ty w ogóle gadasz ?
 - Liam. - ledwo co wydusiłem z siebie słowo.
 - Fuuj, jak od ciebie jedzie. - Payne trzymał mnie za ramiona i próbował zanieść na górę.
 - Powiedz mi. Jak to jest być gejem.
 - Z tobą już naprawdę jest źle. Chodź na górę. 
 - Pomogę ci. - zdeklarował Niall i po chwili znalazłem się w moim łóżku. Nie trzaba było dużo czasu, bym usnął.

_________________________________________
Witam ! :)
dodaję z dnia na dzień, bo chciałąm przynajmniej trochę nadrobić straty. :3
kolejne zmiany :D
postanowiłam pisać z kilku perspektyw na raz, bo mam wrażenie, że lepiej się to czyta. c:
nie wiem jak wam, dlatego napiszcie , jeśli wam to nie odpowiada ;]
oczywiście komentujcie xx :>

czwartek, 14 marca 2013

Tenth.

PERSPEKTYWA AMY  

Rano obudziłam się koło Harry'ego. Ten spał jak zabity, ale i tak wyglądał bardzo słodko. Wstałam, wyciągnęłam z walizki ubrania i poszłam do łazienki. Gdy już odprawiłam poranna toaletę wyszłam. Harry jeszcze spał. Spojrzałam na zegarek w moim telefonie. 11:00. Super, trzeba go już obudzić, bo całego dnia nie prześpi. Podeszłam do łóżka i nachyliłam się nad uchem chłopaka.
- Harry, wstawaj !
- Jeszcze 5 minut mamo ... - odpowiedział, a ja się zaśmiałam
- Wiesz taka strata to jeszcze nie jestem. Wstawaj !
- Minuta - wymruczał i nakrył się więcej kołdrą.
- Nie już, albo się obrazę - powiedziałam, a ten nawet nie drgną. - Dobra nie to nie. - wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. W kuchni siedział Niall i pożerał zawartość lodówki.
- Siemka Niall.
- Cześć - odpowiedział i wyłonił swoją głowę znad świątyni jedzenia.
- Może byś tak zostawił coś dla innych ?
- No dobra. Co chcesz na śniadanie ?
- Nie wiem, zdaje się na ciebie.
- Mądry wybór. - uśmiechnął się. - Gdzie jest Styles ?
- Śpi. - nagle do kuchni ni stąd ni zowąd zawitał Hazza.
- Dzień dobry - przywitał się.
- Dobry. - odpowiedział Niall, ja siedziałam cicho, byłam na niego obrażona. Chciał mnie pocałować, ale ja odwróciłam głowę w drugą stronę.
- Ej, co jest ? - zapytał Styles.
- Nie pamiętasz, jestem na ciebie obrażona - powiedziałam. - Chociaż ... Właściwie to mam sprawę.
- Jesteś obrażona. - powiedział, chcąc mi dopiec.
- Zawieź mnie na pocztę. Musze odebrać list.
- Przpraszam cię, ale musze iść na próbę. Chłopcy pewnie juz gotowi. No, oprócz Niall'a - oboje spojrzeliśmy na blondyna. No i oprócz Louis'a.
- Jasne - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem, po czym wzięłam torbę i poszłam na przystanek. Po chwili nadjechał autobus. Wsiadłam, kupiłam bilet i usiadłam obok jakiegoś chłoapaka. Był całkiem ładny, ale nie myślałam o tym na poważnie. Miałam już symapię.
Po 10 minutach wysiadłam z pojazdu i skierowałąm się w stronę poczty. Jeszcze przystanęłam na chwilę, odetchnełam i weszłam do ogromnego budynku. Najpierw jedne drzwi, mały przedsionek, z brązowymi ścianami, w któym nie było nic. Kompletną pustkę od właściwego pomieszczenia dzieliły kolejne drzwi. W następnym pomieszczeniu po prawo znajdował się rządek krzeseł, a przy nich stoły. Po lewej, na wystawie było pełno przeróżnych znaczków, kartek, kopert, gazet i wiele, wiele więcej rzeczy. Podeszłam do jednego z okienek znajdujących się na wprost mnie.
- Dzień dobry. - powiedziałam do starszej pani po drugiej stronie lady. - Amy Collins. Przyszłam odebrać list.
- Proszę. To z kancelarii, dlatego, był tak ważny.
- Z kancelarii ? - pytałam z niedowierzaniem. - Zrobiłam coś złego ?
- Nie, myśle, że nie. - sympatyczna kobieta obdarowała mnie uśmiechem. Wyszłam z budynku i usiadłam na ławce. Zaczęłam mówić do siebie.
- Pani Amy Collins ... bla bla bla ... nie dostała pani w spadku nic. Pani rodzice zapisali wszystko na swojego syna ... Co ?! - zaczęłam płakać. Wtedy dowiedziałam się, że mam brata. No, w pewnym sensie. Tak, jestem adoptowana. Przez całe życie tych dwoje ludzi mnie okłamywało, teraz dopiero po ich śmierci się dowiaduje takich rzeczy. Przez jeden głupi wypadek tyle rzeczy się dzieje. No i oczywiście nie mogą podać mi nazwiska syna moich "rodziców". Nie, ja nie wytrzymam - myślałam. - Wyjeżdżam. Dobrze, że chłopcy poszli na próbę.
Wróciłam do domu wykończona. Dopiero co wprowadziłam się do Hazzy. Byłam taka szczęśliwa. - zsunęłam się po ścianie i głośno łkałam. Nie mogłam marnować czasu. Szybko spakowałam niedawno wypakowane rzeczy i poszłam do pokoju Niall'a. Tam w małej skarbonce znalazłam 500$ . Bez zastanowienia wzięłam pieniądze i uciekłam.
*
Byłam na lotnisku. Kupiłam najtańszy bilet, czyli do Paryża. Jeszcze miałam schowane swoje oszczędności, więc nie było źle.

"Lot do Paryża za 10 minut, linią piątą. Zapraszamy."

Te słowa usłyszałam i poszłam na pokład. Usiadłam na jednym z siedzeń, gdy zadzwonił mój telefon. Na ekranie telefony pojawił się Niall. Wyłączyłam komórkę i myślałam o moim nowym życiu ...

____________________________________________
Nareszcie ! :D
W końcu mnie wzięło i napisałam c:
Jak wam się podoba ? :3

jak widać blog nieco się zmienił:
 - nowe tło
 - jedna autorka
 - zmieniłam nazwę ( Nialler :D - smile )
 - nowy avek
Ale opowiadanie nadal to samo. :)

Dziękuję za 5 komentarzy pod poprzednim postem, to naprawde się dla mnie liczy :>

serduszko Niall'a :]

poniedziałek, 11 marca 2013

UWAGA !!!

Przepraszam za to, że nie dodawałam rozdziałów w terminach, ale moja koleżanka zrezygnowała z tego, by prowadzić tego bloga ze mną ... :(
Sama nie dam rady, dlatego szukałam odpowiedniej dziewczyny, by mi pomogła, lecz też żadna się nie znalazła.

Ale o czym chciałam poinformować.
Widzę, że mało ludzi to odwiedza ... Nikt nie komentuje, więc nie wiem,czy ktokolwiek to czyta. ;c

Jeśli pod tym postem nie będzie żadnego kometarza to usuwam bloga.

Nie ma sensu marnować czasu na pisanie dla siebie. Więc jeśli nikogo to nie interesuje to usunę :)

Dziękuję za uwagę xx



Jeszcze jedno :
serduszko Niall'a - wejdźcie tu, bo to dla mnie bardzo ważne :3