PERSPEKTYWA MOLLY
- Słuchaj. - mówiłam. - Chyba powinnam już wrócić do siebie.
- Molly. Ja cie nie puszczę samej. Idę z tobą. - naciskał Lou.
- Kocham cię. - pocałowałam go i poszłam na dół po torbę. - Mogę skorzystać z łazienki ? Muszę wziąć prysznic. - zwórciłam się do Zayn'a, którego zauważyłam w salonie. - A tak w ogóle. Gdzie ty cały czas byłeś ?
- Możesz skorzystać. A ja byłem u Perrie. Coś się stało ? Masz taki dziwny wyraz twarzy. - pocieszał mnie Mulat.
- Louis jest u siebie. Powiedz mu, że kazałam mu wszystko ci wytłumaczyć. Ja nie mam siły.
- No okej. - poszliśmy na górę, a potem każdy tam gdzie zamierzał. Zapukałam do drzwi łazienki, by sprawdzić czy nikogo nie ma. Było cicho, nikt nie odpowiadał, więc pośpiesznie weszłam. To co zobaczyłam wstrząsnęło mną.
- Niall ?! - krzyknęłam, szybko odwracając się.
- Molly ?! - blondyn przestraszył się tak jak ja i zaczął szybko zapinać swój rozporek. Dobrze, że stał tyłem do mnie, bo nie wiem, co zrobiłabym, gdybym zobaczyła więcej niż oddającego mocz Horan'a.
- Przepraszam, pukałam. - stałam tyłem do pomieszczenia. Nie wiem, czy chciałabym, by ktokolwiek widział mnie jak korzystam.
- Nie słyszałem.
- Naprawdę przepraszam.
- Nic się nie stało. Już wychodzę.
- Czekaj. - zatrzymałam Irlandczyka. - Mógłbyś mi dać jakiś ręcznik ? Chciałam się umyć.
- Jasne. Masz ten.
- Dzięki. - odebrałam z jego rąk poskładaną rzecz. Położyłam ją na szafce, zamknęłam drzwi na kluczyk i weszłam pod odkręconą wcześniej wodę. Nie chciałam siedzieć tu długo, więc szybko zmyłam z siebie wszystko, wyszłam i chciałam się wytrzeć. Dopiero teraz zauważyłam czyj wizerunek był na ręczniku. Tylko się zaśmiałam, widząc portret Horan'a. Ubrałam się i wysuszyłam włosy. Ułożyłam je starannie, po czym namalowałam sobie kreskę pod okiem, a rzęsy musnęłam tuszem. Gotowa opuściłam pomieszczenie i zeszłam spowrotem na dół. Tam już czekali na mnie poinformowani o wszystkim chłopcy.
- Weź to ! - krzyknął Niall rzucając mi jedną z jego czapek. - Jest gorąco.
- Dzięki. - ubrałam FullCap'a. Wyglądałam tak.
- Ładnie ci w tej czapce. - dalej podrywał mnie Louis.
- Dobra, nie tutaj. - szybko wtrącił Zayn. - Idźcie już.
- Okok. - uspokajał go Tomlinson.
- A my robimy imprezę ? - z kuchni wyszedł Hazza, a za nim Amy.
- Hej Amy. - przywitałam się z koleżanką. - Cześć Harry.
- Molly. Musimy pogadać. - Zwróciła się do mnie dziewczyna.
- Nie, czekaj. Na dziś mam dość rozmów. - po tym jak gadałam z Louis'em, potem z Niall'em, a potem znowu z Louis'em mam dość.
- Dobra, jak chcesz. - blondynka uśmiechnęła się do mnie.
- A dziś będziemy sami w domu. - rzekł uradowany Horan. - Liam jest u Danielle, Louis idzie do Mol ...
- Pa. - powiedzieliśmy na raz ja i Tommo i wyszliśmy, nie słuchając dalej, co gada Niall.
*
Weszliśmy do bloku, gdzie znajdowało się moje mieszkanie. Włożyłam klucz do drzwi i chciałam przekręcić, lecz nie udało mi się. Bałam się nacisnąć klamkę, spojrzałam na mojego kolegę. On podszedł i otworzył drzwi za mnie. Tak, jak myślałam ... Były otwarte. Przekroczyliśmy próg, dalej w milczeniu.
- Zadzwonie po ślusarza, niech zamki wymieni. - zaczął troskliwy Lou.
- Nie trzeba. - powiedziałam.
- Jak to ? Co ty mówisz ? O co chodzi.
- No bo ... - usiadłam na sofie, a Louis uklęknął przede mną i patrzył mi się w oczy. - ... Nie mam pieniędzy na to.
- Ale ja nie mówiłem, że ty płacisz. - uśmiechnął się i wziął do ręki swoją komórkę.
Po chwili facet był na miejscu. Parę chwil i zamki były wymienione. Dostałam 2 klucze. Jeden zachwałam dla siebie, a drugi dałam mojemu znajomemu.
- Molly ? Czy ty serio chcesz mi dać ten klucz ? - pytał.
- Loueh. Jasne, przecież można powiedzieć, że jesteśmy już parą.
Staliśmy w przedpokoju. przekręciłam klucz w drzwiach w momencie, gdy brunet zaczął mnie całować. Z czasem robiło się coraz namiętniej.
- Nie, Louis ! Nie chce. - ten nie bardzo przejmował się moimi słowami. Chyba myślał, że mnie przekona. - Zostaw mnie.
- Co ci się dzieje ? - pytał zniesmaczony.
- Niedawno mało co ktos mnie nie zgwałcił, a ty już chcesz mnie pieprzyć ...
- Nie tak ostro. Po prostu kocham cię i chciałbym w końcu TO zrobić
- Louis ! My jesteśmy razem parę dni. Ciebie pojebało, czy ja mam jechać do psychiatryka ?
- Raczej ty. Ja na twoim miejscu dawno bym się dał wyruchać.
- Bo co ?! - w oczach miałam łzy złości. - Bo myslisz, że jesteś gwiazdą, to możesz wszystko ?!
- Nigdy tak nie myślałem ! Ale widzę, ze niktórzy tego nie rozumieją !
- Wynoś się stąd ! Nie chcę cię widzieć. - nie widziałam, co zrobił mój chłopak, bo szybko pobiegłam wypłakać się w poduszkę. Usłyszałam trzask drzwi, po czym usnęłam.
*
Rano obudziłam się w piżamie, przykryta kołdrą. Spałam na czymś miękkim i ciepłym. Z początku myślałam, że to mój pluszak, jednak ujrzałam misia leżącego niedaleko łóżka. Podniosłam swoją głowę i spostrzegłam twarz mojego kolegi. Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona. Wtedy Lou się zbudził i zobaczył mnie, stojącą nieopodal. Wtedy wstał i zaczął do mnie mówić.
- Przepraszam Cię, za moje wszystkie grzechy. - Louis jak zawsze próbował nie rozbawić, ale i tak byłam na niego wściekła za jego wczorajsze zachowanie. - Obiecuję, że już nigdy nie będę Cię zmuszał do rzeczy, których nie będziesz chciała.
- No i co ? Myślisz, że ci tak z dnia na dzień wybacze ? Słowa wypowiedziane wczoraj przez ciebie bardzo mnie zraniły. - uświadomiłam Tomlinsonowi jego błąd. - A ja od tak mam o tym zapomnieć ?
- No ... właściwie ...
- Haha. - zakpiłam z chłopaka.
- No to zrobię inaczej. - brunet zakrył mi oczy swoimi dłońmi i powoli zaprowadził do drugiego pomieszczenia. - Taki mały prezent ode mnie.
- Louis ? - stanęłam jak wmurowana. Zrozumiałam, że Tommo naprawdę żałuje i naprawdę mu na mnie zależy. Na stole w wazonie stał bukiet żółtych róż, a obok kanapki z nutellą i sok pomarańczowy. - Kocham cię. - odwróciłam się i przytuliłam mojego przyjaciela.
Usiedliśmy do śniadania. Było miło i spokojnie, lecz po chwili Louis'owi zaczęło coś odwalać i obsmarował mnie kremem czekoladowym po twarzy. Nie mogłam mu tego od tak odpuścić. Zemściłam się i zrobiłam mu to samo, co on mnie. Po kilku minutach dobrej zabawy poszłam zmyć z siebie resztki jedzenia. Oczywiście Tomlinson poszedł ze mną, zaczęliśmy się całować. Z czasem było coraz namiętniej, lecz przypomniały mi się dzisiejsze plany.
- Lou. - mówiłam. - Musimy iść.
- Jeszcze chwilkę. - 21-latek nie mógł przestać mnie całować.
- Później. - powiedziałam uśmiechając się i dając mojemu przyjacielowi ostatni pocałunek.
- Dobrze, jak tylko chcesz, kochanie.
- Czy to oznacza, że chcesz, bym była twoją dziewczyną.
- Nie chce ... Ty nią już jesteś. - nasze usta znowu się połączyły, po czym ubraliśmy buty i wyszliśmy z mieszkania, trzymając się za ręce i podążając w umówione miejsce.
______________________________________________
Troszke długi, ale jak juz się rozpisałam, to nie mogłam przestać :3
Mam nadzieję, że się spodoba :D
I jeszcze jedno:
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
chcę tylko wiedzieć, czy warto pisać c:
i ilu z Was to interesuje :]
- Przepraszam Cię, za moje wszystkie grzechy. - Louis jak zawsze próbował nie rozbawić, ale i tak byłam na niego wściekła za jego wczorajsze zachowanie. - Obiecuję, że już nigdy nie będę Cię zmuszał do rzeczy, których nie będziesz chciała.
- No i co ? Myślisz, że ci tak z dnia na dzień wybacze ? Słowa wypowiedziane wczoraj przez ciebie bardzo mnie zraniły. - uświadomiłam Tomlinsonowi jego błąd. - A ja od tak mam o tym zapomnieć ?
- No ... właściwie ...
- Haha. - zakpiłam z chłopaka.
- No to zrobię inaczej. - brunet zakrył mi oczy swoimi dłońmi i powoli zaprowadził do drugiego pomieszczenia. - Taki mały prezent ode mnie.
- Louis ? - stanęłam jak wmurowana. Zrozumiałam, że Tommo naprawdę żałuje i naprawdę mu na mnie zależy. Na stole w wazonie stał bukiet żółtych róż, a obok kanapki z nutellą i sok pomarańczowy. - Kocham cię. - odwróciłam się i przytuliłam mojego przyjaciela.
Usiedliśmy do śniadania. Było miło i spokojnie, lecz po chwili Louis'owi zaczęło coś odwalać i obsmarował mnie kremem czekoladowym po twarzy. Nie mogłam mu tego od tak odpuścić. Zemściłam się i zrobiłam mu to samo, co on mnie. Po kilku minutach dobrej zabawy poszłam zmyć z siebie resztki jedzenia. Oczywiście Tomlinson poszedł ze mną, zaczęliśmy się całować. Z czasem było coraz namiętniej, lecz przypomniały mi się dzisiejsze plany.
- Lou. - mówiłam. - Musimy iść.
- Jeszcze chwilkę. - 21-latek nie mógł przestać mnie całować.
- Później. - powiedziałam uśmiechając się i dając mojemu przyjacielowi ostatni pocałunek.
- Dobrze, jak tylko chcesz, kochanie.
- Czy to oznacza, że chcesz, bym była twoją dziewczyną.
- Nie chce ... Ty nią już jesteś. - nasze usta znowu się połączyły, po czym ubraliśmy buty i wyszliśmy z mieszkania, trzymając się za ręce i podążając w umówione miejsce.
______________________________________________
Troszke długi, ale jak juz się rozpisałam, to nie mogłam przestać :3
Mam nadzieję, że się spodoba :D
I jeszcze jedno:
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
chcę tylko wiedzieć, czy warto pisać c:
i ilu z Was to interesuje :]