środa, 27 lutego 2013

Nineth.

PERSPEKTYWA MOLLY

 - Słuchaj. - mówiłam. - Chyba powinnam już wrócić do siebie.
 - Molly. Ja cie nie puszczę samej. Idę z tobą. - naciskał Lou.
 - Kocham cię. - pocałowałam go i poszłam na dół po torbę. - Mogę skorzystać z łazienki ? Muszę wziąć prysznic. - zwórciłam się do Zayn'a, którego zauważyłam w salonie. - A tak w ogóle. Gdzie ty cały czas byłeś ?
 - Możesz skorzystać. A ja byłem u Perrie. Coś się stało ? Masz taki dziwny wyraz twarzy. - pocieszał mnie Mulat.
 - Louis jest u siebie. Powiedz mu, że kazałam mu wszystko ci wytłumaczyć. Ja nie mam siły.
 - No okej. - poszliśmy na górę, a potem każdy tam gdzie zamierzał. Zapukałam do drzwi łazienki, by sprawdzić czy nikogo nie ma. Było cicho, nikt nie odpowiadał, więc pośpiesznie weszłam. To co zobaczyłam wstrząsnęło mną.
 - Niall ?! - krzyknęłam, szybko odwracając się.
 - Molly ?! - blondyn przestraszył się tak jak ja i zaczął szybko zapinać swój rozporek. Dobrze, że stał tyłem do mnie, bo nie wiem, co zrobiłabym, gdybym zobaczyła więcej niż oddającego mocz Horan'a.
 - Przepraszam, pukałam. - stałam tyłem do pomieszczenia. Nie wiem, czy chciałabym, by ktokolwiek widział mnie jak korzystam. 
 - Nie słyszałem. 
 - Naprawdę przepraszam.
 - Nic się nie stało. Już wychodzę.
 - Czekaj. - zatrzymałam Irlandczyka. - Mógłbyś mi dać jakiś ręcznik ? Chciałam się umyć.
 - Jasne. Masz ten.
 - Dzięki. - odebrałam z jego rąk poskładaną rzecz. Położyłam ją na szafce, zamknęłam drzwi na kluczyk i weszłam pod odkręconą wcześniej wodę. Nie chciałam siedzieć tu długo, więc szybko zmyłam z siebie wszystko, wyszłam i chciałam się wytrzeć. Dopiero teraz zauważyłam czyj wizerunek był na ręczniku. Tylko się zaśmiałam, widząc portret Horan'a. Ubrałam się i wysuszyłam włosy. Ułożyłam je starannie, po czym namalowałam sobie kreskę pod okiem, a rzęsy musnęłam tuszem. Gotowa opuściłam pomieszczenie i zeszłam spowrotem na dół. Tam już czekali na mnie poinformowani o wszystkim chłopcy. 
 - Weź to ! - krzyknął Niall rzucając mi jedną z jego czapek. - Jest gorąco.
 - Dzięki. - ubrałam FullCap'a. Wyglądałam tak.
 - Ładnie ci w tej czapce. - dalej podrywał mnie Louis.
 - Dobra, nie tutaj. - szybko wtrącił Zayn. - Idźcie już.
 - Okok. - uspokajał go Tomlinson.
 - A my robimy imprezę ? - z kuchni wyszedł Hazza, a za nim Amy.
 - Hej Amy. - przywitałam się z koleżanką. - Cześć Harry.
 - Molly. Musimy pogadać. - Zwróciła się do mnie dziewczyna.
 - Nie, czekaj. Na dziś mam dość rozmów. - po tym jak gadałam z Louis'em, potem z Niall'em, a potem znowu z Louis'em mam dość.
 - Dobra, jak chcesz. - blondynka uśmiechnęła się do mnie. 
 - A dziś będziemy sami w domu. - rzekł uradowany Horan. - Liam jest u Danielle, Louis idzie do Mol ...
 - Pa. - powiedzieliśmy na raz ja i Tommo i wyszliśmy, nie słuchając dalej, co gada Niall.
*
Weszliśmy do bloku, gdzie znajdowało się moje mieszkanie. Włożyłam klucz do drzwi i chciałam przekręcić, lecz nie udało mi się. Bałam się nacisnąć klamkę, spojrzałam na mojego kolegę. On podszedł i otworzył drzwi za mnie. Tak, jak myślałam ... Były otwarte. Przekroczyliśmy próg, dalej w milczeniu. 
 - Zadzwonie po ślusarza, niech zamki wymieni. - zaczął troskliwy Lou.
 - Nie trzeba. - powiedziałam.
 - Jak to ? Co ty mówisz ? O co chodzi.
 - No bo ... - usiadłam na sofie, a Louis uklęknął przede mną i patrzył mi się w oczy. - ... Nie mam pieniędzy na to.
 - Ale ja nie mówiłem, że ty płacisz. - uśmiechnął się i wziął do ręki swoją komórkę.
Po chwili facet był na miejscu. Parę chwil i zamki były wymienione. Dostałam 2 klucze. Jeden zachwałam dla siebie, a drugi dałam mojemu znajomemu.
 - Molly ? Czy ty serio chcesz mi dać ten klucz ? - pytał.
 - Loueh. Jasne, przecież można powiedzieć, że jesteśmy już parą.
Staliśmy w przedpokoju. przekręciłam klucz w drzwiach w momencie, gdy brunet zaczął mnie całować. Z czasem robiło się coraz namiętniej. 
 - Nie, Louis ! Nie chce. - ten nie bardzo przejmował się moimi słowami. Chyba myślał, że mnie przekona. - Zostaw mnie. 
 - Co ci się dzieje ? - pytał zniesmaczony.
 - Niedawno mało co ktos mnie nie zgwałcił, a ty już chcesz mnie pieprzyć ... 
 - Nie tak ostro. Po prostu kocham cię i chciałbym w końcu TO zrobić
 - Louis ! My jesteśmy razem parę dni. Ciebie pojebało, czy ja mam jechać do psychiatryka ?
 - Raczej ty. Ja na twoim miejscu dawno bym się dał wyruchać.
 - Bo co ?! - w oczach miałam łzy złości. - Bo myslisz, że jesteś gwiazdą, to możesz wszystko ?!
 - Nigdy tak nie myślałem ! Ale widzę, ze niktórzy tego nie rozumieją !
 - Wynoś się stąd ! Nie chcę cię widzieć. - nie widziałam, co zrobił mój chłopak, bo szybko pobiegłam wypłakać się w poduszkę. Usłyszałam trzask drzwi, po czym usnęłam. 
*
Rano obudziłam się w piżamie, przykryta kołdrą. Spałam na czymś miękkim i ciepłym. Z początku myślałam, że to mój pluszak, jednak ujrzałam misia leżącego niedaleko łóżka. Podniosłam swoją głowę i spostrzegłam twarz mojego kolegi. Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona. Wtedy Lou się zbudził i zobaczył mnie, stojącą nieopodal. Wtedy wstał i zaczął do mnie mówić.
 - Przepraszam Cię, za moje wszystkie grzechy. - Louis jak zawsze próbował nie rozbawić, ale i tak byłam na niego wściekła za jego wczorajsze zachowanie. - Obiecuję, że już nigdy nie będę Cię zmuszał do rzeczy, których nie będziesz chciała.
 - No i co ? Myślisz, że ci tak z dnia na dzień wybacze ? Słowa wypowiedziane wczoraj przez ciebie bardzo mnie zraniły. - uświadomiłam Tomlinsonowi jego błąd. - A ja od tak mam o tym zapomnieć ?
 - No ... właściwie ...
 - Haha. - zakpiłam z chłopaka.
 - No to zrobię inaczej. - brunet zakrył mi oczy swoimi dłońmi i powoli zaprowadził do drugiego pomieszczenia. - Taki mały prezent ode mnie.
 - Louis ? - stanęłam jak wmurowana. Zrozumiałam, że Tommo naprawdę żałuje i naprawdę mu na mnie zależy. Na stole w wazonie stał bukiet żółtych róż, a obok kanapki z nutellą i sok pomarańczowy. - Kocham cię. - odwróciłam się i przytuliłam mojego przyjaciela.
Usiedliśmy do śniadania. Było miło i spokojnie, lecz po chwili Louis'owi zaczęło coś odwalać i obsmarował mnie kremem czekoladowym po twarzy. Nie mogłam mu tego od tak odpuścić. Zemściłam się i zrobiłam mu to samo, co on mnie. Po kilku minutach dobrej zabawy poszłam zmyć z siebie resztki jedzenia. Oczywiście Tomlinson poszedł ze mną, zaczęliśmy się całować. Z czasem było coraz namiętniej, lecz przypomniały mi się dzisiejsze plany.
 - Lou. - mówiłam. - Musimy iść.
 - Jeszcze chwilkę. - 21-latek nie mógł przestać mnie całować.
 - Później. - powiedziałam uśmiechając się i dając mojemu przyjacielowi ostatni pocałunek.
 - Dobrze, jak tylko chcesz, kochanie.
 - Czy to oznacza, że chcesz, bym była twoją dziewczyną.
 - Nie chce ... Ty nią już jesteś. - nasze usta znowu się połączyły, po czym ubraliśmy buty i wyszliśmy z mieszkania, trzymając się za ręce i podążając w umówione miejsce.

______________________________________________
Troszke długi, ale jak juz się rozpisałam, to nie mogłam przestać :3
Mam nadzieję, że się spodoba :D
I jeszcze jedno:
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
chcę tylko wiedzieć, czy warto pisać c:
i ilu z Was to interesuje :]

sobota, 23 lutego 2013

Eighth.

PERSPEKTYWA AMY

Weszłam z Harry'm do mojego mieszkania. Od razu poszłam do kuchni napić się wody. Harry poszedł za mną, usiadł przy stole.
- Chcesz też ? - zapytałam chłopaka i wskazałam na butelkę z wodą
- Nie dzięki
- Dobra, to ty tu chwile posiedź, a ja idę wziąć prysznic - powiedziałam i poszłam do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, rozczesałam je. Owinięta ręcznikiem opuściłam łazienkę. Weszłam do pokoju i normalnie szok. ! Harry siedział na moim łóżku i się na mnie gapił
- Jezu. ! Przestraszyłeś mnie
- Nie wiedziałem, że jestem taki straszny
- Dobra, wyjazd. Chcę się ubrać - pokazałam na drzwi
- ok, tylko szybko, bo jestem głodny
- Postaram się
Wyciągnęłam z szafy świeże ubrania. Założyłam je i poszłam do salonu gdzie siedział Harry. Gdy mnie zobaczył wstał z kanapy
- Możemy już iść ? - zapytał
- Tak - odpowiedziała i poszliśmy do drzwi wejściowych. Na naszej drodze stanął gość od mieszkania. Mój uśmiech znikł jak go tylko zobaczyłam
- Witam - przywitał się
- Dzień dobry, co pana sprowadza.Termin do wyprowadzki mam za 3 tyg.
- Ja w tej sprawie. Mogę wejść ?
- Tak, proszę - zaprosiłam go gestem ręki do pomieszczenia, poszliśmy do salonu. usiadłam na kanapie koło Harry'ego, a starszy pan na fotelu - Niech pan mówi
- A więc tak, nowi właściciele mieszkania, chcą się szybciej wprowadzić, więc do jutra ma się pani wyprowadzić
- Ale jak to ? To gdzie ja mam tera pójść , pod most ? - byłam zdenerwowana
- Niech pani przenocuje kilka dni u kolei - wskazał na chłopaka koło mnie
- Nie, proszę już wyjść, chcę się spakować
- Klucze proszę oddać portierowi
- Dobrze. Do widzenia - facet wyszedł a ja się rozpłakałam. I co ja mam teraz zrobić, gdzie pójść ? Pójdę pod most, nie mam wyjścia  Poczułam jak Harry mnie przytula, wtuliłam się w niego i dalej płakałam. Jego koszulka była już mokra, od moich słonych łez. W końcu przestałam płakać, oderwałam się od chłopaka.
- Już się uspokoiłaś ? - zapytał patrząc na mnie
- Trochę
- To idziemy się pakować - powiedział wstając
- My ?
- No pomogę ci się spakować i jedziemy do mnie
- Jak to ?
- Pomieszkasz u nas
- Nie ! - powiedziałam stanowczo
- Tak  
- Nie i koniec. Nie będę wam sprawiać problemów.
- No ok. Więc pakuj się szybciej. - mój kolega uśmiechnął się do mnie.
- Harry ! Ja serio mówię - protestowałam
- Że ja niby nie ? - Hazza podszedł do mnie i złapał mnie za dłonie. - Posłuchaj. Jeszcze ci tego nie mówiłem, ale chciałbym , żebyś wiedziała. Jesteśmy już parą, chodź żadne z nas tego nie proponowało. Więc teraz tak oficjalnie. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Myślałem, że to miłość taka, jak każda inna. Chodzi mi tu o to, że zawsze gdy się 'zakochiwałem' przechodziło mi po 2 czy 3 dniach. Teraz wiem  że jest inaczej. Kocham cię, dlatego chcę ci pomóc. Pakuj się i jedziemy do mnie. - Styles tylko stał i uśmiechał się. To było słodkie, a mi nawet łezka się w oku zakręciła. Już wiedziałam, że go kocham nad życie. (jakie to wzruszające - Aha, bym zapomniał. Chcesz być moją dziewczyną ?
- Harry ? Czy chce ? - mówiłam szczęśliwa jak nigdy. - Ty jeszcze pytasz. Kocham cię. - rzuciłam mu się na szyję, a po uściskach popatrzyłam mu w oczy i pocałowałam go. Poszliśmy do mojego pokoju i zaczęliśmy pakowanie, po godzinie wszystko było spakowane. Harry wziął moje walizki i zeszliśmy na dół. Klucze oddałam portierowi , a mój chłopak zamówił taksówkę. Samochód przyjechał po 5 min. Wsiedliśmy razem z Styles'em do niego i pojechaliśmy do domu 1D.            

__________________________________________
Mamy, sory za późną godzinę, ale szybciej nie dałam rady.
Liczę na komentarze z waszej strony :D
Do środy <3                                                                                                  

środa, 20 lutego 2013

Seventh.

PERSPEKTYWA MOLLY

Nagle znalazłam się na ziemi. Kątem oka spojrzałam na kierowcę. Tak, był to ten sam facet, który był u mnie w mieszkaniu, ten który próbował mnie zgwałcić. Niesamowicie się wystraszyłam, a facet szybko wysiadł z pojazdu i po prostu uciekł.
 - Louis ? - po zobaczeniu chłopaka zaczęłam okropnie płakać. - Lou. - głaskałam policzek chłopaka, po tym, jak podnieśliśmy się z asfaltu.
 - Zostaw mnie. - brunet szybko odwrócił głowę w drugą stronę.
 - Louis ... - spojrzałam na moich znajomych. - Porozmawiajmy.
 - Nie chce. Idź sobie. - zauważyłam także w jego oczach łzy.
 - Chodź. - złapałam go za rękę i poszłam wzdłuż ulicy. Chłopak nie stawiał oporu, wręcz przeciwnie. Widziałam, że on bardzo chce, bym wytłumaczyła mu o co chodzi. Poszliśmy do lasu. Kochałam zapach drzew, on mnie rozluźniał i uspokajał. Oczywiście, że po tych zdarzeniach mogłam obawiać się, czy przypadkiem ktoś nas nie "zaskoczy", ale przy moim przyjacielu czułam się taka bezpieczna.
 - Słuchaj. - Tommo* nagle przystanął. - Nie mam za bardzo czasu, więc mów o co ci chodzi.
 - No bo wiesz ... - nie mogłam powstrzymać się od płaczu. - To co zrobiłam ... Widzę, ze cię to zabolało.
 - Molly ! - mówił przez łzy, lecz uśmiechał się, jakby go bawiły moje słowa. - Czy mnie to zabolało ? Ty sobie kpisz ?
 - Przepraszam ... - powiedziałam spuszczając głowę, a mój kolega złapał mnie za ramiona i zaczął delikatnie potrząsać.
 - Popatrz mi w oczy. Molly, nie zauważyłaś tego jeszcze ? Zakochałem się w tobie. Nie widzisz tego, jak ja się zachowuje przy tobie ? - po jego policzkach zaczęły spływać ogromne łzy, oderwał się ode mnie i zaczął wpatrywać się w drzewa. - Wtedy, gdy tańczyłaś z nami w knajpie. Zastanów się, poszedł bym do ciebie, gdybyś mi się nie spodobała ? Podrywałbym cię ? Uchroniłbym cię przed tym facetem, co chciał cię zgwałcić ?
 - To ty mnie ... - poczułam się szczęśliwa.
 - Cicho ! - przerwał mi. - Czy przychodziłbym do ciebie, czy zapraszałbym cie do siebie ? Czy ...
 - Czy mówiłbyś mi to wszystko, gdybyś mnie nie kochał ? - zapytałam, a on szybko się odwrócił i spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem.
 - No właśnie, no właśnie ... Chcę, żebyś była szczęśliwa. Rozumiesz ? Szczęśliwa i bezpieczna. Idź sobie do Niall'a. Ja cie nie zatrzymuje, bo cie kocham.
 - Louis, ja CIEBIE kocham.
 - Kochasz mnie, a sypiasz z Horan'em. - podsumował mnie znajomy. - Ty wiesz co ty gadasz ?
 - Ale Louis ...
 - Nie, nic już nie mów. - powiedział zasmucony. - W tym momencie zostawiłbym cię tu samą, żebyś to wszystko przemyślała, ale ze względu na ostatnie wydarzenia ... Chodź ze mną.
Szliśmy kawałek daleko od siebie, po chwili przysunęłam się do chłopaka i złapałam go za rękę. Zaczał padać deszcz.
 - Co ty robisz ?- spytał, lecz nie puszczał mojej dłoni.
 - A ... ee ... - jakałam się.
 - Molly ? - krzyknął blondyn wybiegający z domu. Nie zauważyłam, jak znajdowaliśmy się już przy willi chłopców.
 - Lou - szybko popatrzyłam na chłopaka - tylko nie krzycz. - w tym momencie pocałowałam mojego kolegę, tak aby Niall zrozumiał, że wczorajszy wieczór był kompletna pomyłką.
Czułam się wspaniale, jego pocałunek był tak cudowny, że nie mogłam odpuścić i chciałam żyć tą chwilą jak najdłużej. Tomlinson nie był zbyt nachalny, cmokneliśmy się dłuższą chwilę, po czym oderwałam się od niego. Uśmiechnęłam się, a brunet to odwzajemnił.
 - Oh ... Chyba nie w pore przyszedłem. - powiedział blondas, speszając się.
 - Jak najbardziej w porę.  - powiedziałam, jeszcze patrząc w oczy Louis'owi. - Pa. - zwróciłam się do 21-latka, a potem do Niall'a. - Musimy pogadać.
 - Właśnie widzę.
*Louis poszedł do domu*
 - Niall, powiedz mi co się między nami wydarzyło.
 - Całowaliśmy się. - mówił podjarany, łapiąc mnie za dłoń i ciągnąc mnie na spacer.
 - Ale co ja robiłam u ciebie w sypialni ?
 - Jejku no ... Zaciągnąłem cie tam, ale nic więcej.
 - Na pewno ? Nie spaliśmy razem ?
 - Nie. - jego mina posmutniała. - A szkoda.
 - Przestań ! - zaśmiałam się i uderzyłam go w ramię.
Mój kolega zamilkł, patrzył się na mnie. Nie chciałam się za bardzo wczuwać, więc uciekałam spojrzeniem, ale jego oczy były tak przyciągające. Stałam na wprost niego i gapiłam się w jego lazurowe paczadełka. Nagle zadzwonił mój telefon. Dostałam smsa.:

Córeczko. - zaczęłam drżeć - Mam przepustkę. Wyszedłem z tego pierdla na tydzień. Chciałbym Cię chociaż raz zobaczyć. I za wszystko przeprosić. Jutro w parku. Czekam
                                                                                               twój tatuś

 - Niee ... Nie, nie, nie ... - zaczęłam szlochać. W dodatku nie mogłam zobaczyć nadawcy, bo zastrzegł numer.
 - Co się stało ? - pytał zatroskany Horan.
 - Nie mogę ci powiedzieć. Muszę szybko porozmawiać z Louis'em.
*
 - Mol ? - zerwał sie ze swojego łóżka Lou, widząc mnie w swoim pokoju. - Ty płaczesz ?
 - Musze ci coś powiedzieć. - usiadłam na fotelu, a on obok mnie, na ramie sofy.
 - Jeśli chcesz powiedzieć coś o Niall'u, to lepiej wyjdź.
 - Nie. Tylko nie przerywaj mi. Urodziłam się tutaj, w Londynie. - mówiłam, a chłopak siedział wpatrzony we mnie i zasłuchany. - Moi rodzice wychowywali mnie razem, byliśmy idealną rodziną. Jeszcze mój brat. Matt był kochany. W końcu wszystko zaczęło się psuć. Ojca wyrzucili z roboty, wtedy zaczął chlać i chodzić na dziwki. Pewnego wieczoru był tak upity, że kompletnie nie wiedział co robi. Miałam wtedy jakieś 5 lat. Matka zwróciła swojemu mężowi uwagę, żeby w końcu poszedł na odwyk i przestał ruchać pierwsze - lepsze baby z ulicy. Wtedy mój ojciec złapał nóż i dźgnął moja matkę chyba 3 razy w brzuch. Mathfew miał wtedy 10 lat, próbował uratować matkę i klęknał przy niej. Zaczął okropnie płakać. W tamtym momencie mój stary znowu chwycił nóż i wbił go w plecy Matt'a, na wysokości serca. - mówiłam zamyślona, wpatrując się w jeden punkt na podłodze.
 - Boże święty ... - wzdychał wystraszony Lou. - A ty ? Jak się uchroniłaś ?
 - Siedziałam pod stołem ... Siedziałam i płakałam ... Pamiętam tylko jak po tym zdarzeniu mój ojciec powiedział do mnie: "Widzisz córeczko. Trzeba być grzecznym, bo skończysz tak jak oni". Tego wyrazu twarzy i tego głupiego uśmieszku nie da się zapomnieć. Wybiegłam z domu i podążyłam na policje. Opowiedziałam wszystko.  Nie chcieli mi wierzyć, bo co taka mała dziewczyna może zmyślić ... Ale byłam tak roztrzęsiona i wystraszona, że postanowoli to sprawdzić. Policjanci znaleźli ciała i mojego ojca, śpiącego na podłodze z nożem w ręku. Wyjechałam do Szkocji, do babci. Tam poznałam Dave'a i zaprzyjaźniłam się z nim. Potem chciał wyjechać do Londynu, a ja już miałam 16 lat, więc przyjechałam z nim. Zamieszkałam w starym mieszkaniu. Wszystko zmieniłam, by mieć jak najmniej wspomnień. A teraz dostałam tego sms'a. - pokazałam koledze wiadomość z zastrzeżongo numeru.
 - Pójdę tam z tobą ! - oznajmił Tomlinson i przytulił mnie.


*Tommo - ksywa Louis'a ( tak dla niezorientowanych )

______________________________________________________
jest 7. :)
mam nadzieję, że ktokolwiek to czyta
dziękuję za wszystkie wejścia :*
jesteście super , xx

sobota, 16 lutego 2013

Sixth.


PERSPEKTYWA AMY

Obudziłam się rano. No około 11:00. Spojrzałam na chłopaka leżącego obok mnie. Był to Hazza, chyba bylismy w jego sypialni. Styles leżał na brzuchu, a jego ręka obejmowała mnie w talii. Lekko zsunęłam łape mojego kolegi i wstałam, nie budząc go. Ubranie miałam na swoim miejscu, jak dzień wczesniej, więc byłam pewna, że nic między nami nie zaszło. Spojrzałam na śpiocha. Był tak słodki, że stanęłam jak wmurowana i zaśmiałam się po cichu. Wtedy usłyszałam, jak ktoś trzasnął drzwiami na dole. Harry się rozbudził, a ja szybko i po cichu wyszłam, by mnie nie zauważył. Zeszłam na dół.
 -  Hejka.  - przywitałam się z ludźmi, mijając salon, w którym siedzieli.
 - Cześć. - odpowiedział mi Liam i jakaś laska. Domyśliłam się, że to jego dziewczyna, bo widziałam jak siedzieli w objęciach. - Idź coś zjeść, rozgość się.
 - Dzięx. - zrobiłam to, co poradził mi znajomy i weszłam do kuchni, w której już siedział Horan. - Cześć.
 - Hej. - mówił podjarany, jedząc naleśniki z miodem, czekoladą, bananami i bitą śmietaną.
 - Fuuj. - skrzywiłam się, zobaczywszy, co blondyn przygotował sobie na śniadanie. - Jak ty to możesz jeść.
 - To jest pyszne. - mówił, plując się, po czym wstał z krzesła, trzymając w ręce kawałek swojego posiłku i podążając w moją stronę, chciał zmusić mnie, bym to zjadła. Nie miałam drogi ucieczki, bo chłopak podsunął mnie pod meble.
 - Horan ! Ogarnij się ! - krzyczałam.
 - No co ? Chciałem się pośmiać.
 - Mnie to nie bawi. - powiedziałam z twardą miną.
 - Co cię nie bawi ? -  wszedł do pomieszczenia radosny, zaspany Harry. - Hej. - powiedział i już chciał mnie pocałować w policzek, gdy ja się odsunęłam. 
 - Nie wiecie kto tak trzasnął drzwiami ? - spytałam, odrywając wzrok od zmieszznego Styles'a.
 - Nie, ale ten kto to zrobił gorzko tego pożałuje. Własnie miałem piękny sen. 
 - To Mol, nie wiem dlaczego wybiegła. - wtrącił się Niall. - A tobie co się śniło, że to był taki "cudowny sen" ?
 - Byłem w parku i lał deszcz*, a potem ... - nie zdążył dokończyć, gdy usłyszeliśmy pisk opon. Wszyscy wybiegliśmy na dwór i zobaczyliśmy samochód, za którym były ślady hamowania, a obok Lou i Mol leżeli na asfalcie. Wstali i spojrzeli sobie w oczy. Niall się wyrwał spośród naszego tłumu i zaczął biec do pary naszych znajomych.
 - Stój tu idioto. - powiedział Harry, łapiąc blondyna za rękaw, patrząc na Tomlinsona i West.
 - No co ? Martw ... - przerwał swoją wypowiedź i całkowicie zmienił temat. - Dlaczego w tym samochodzie nie ma kierowcy ?
Wszyscy zaczęliśmy się zastanawiać. W tym czasie Lou i Mol odeszli od miejsca zdarzenia. Reszta, nie bardzo przejmując się niczym wróciła do domu, Hazza zdeklarował, że usunie samochód ze środka ulicy.
 - Masz ochotę na małą przejażdżkę ? - mówił zachęcająco.
 - Jasne. - uśmiechnęłam się i wsiadłam do pojazdu. Ruszyliśmy. Zauważyłam karteczkę  obok siedzienia. Podniosłam ją i zaczęłam czytać.

A to taki drobny prezent dla ciebie, Mol. Zachowaj ten samochód. Hahahaha ...

Pokazałam to Harry'emu. Oboje zdziwiliśmy się. Schowałam kartkę do kieszeni i postanowiłam porozmawiać z moją nową przyjaciółką. Nie miałam zbyt wielu znajomych, więc znajdując sobie bliską koleżankę musiałam o nią martwić. Do tego chłopak o kręconych włosach poparł moja decyzję. Po 10 minutach byliśmy na miejscu.
 - Co to ? - pytałam, gdy wysiadłam z samochodu. - Komis samochodowy ?
 - Oddam ten samochód. Nie jest nam do niczego potrzebny.
Weszliśmy do budynku. Mój przyjaciel porozmawiał z jakimś facetem za ladą i uśmiechnięty wrócił do mnie. Do domu wracaliśmy na nogach. Byliśmy w parku, nagle zaczął padać deszcz. Zrobiło się zimno, choć było lato. Przystanęliśmy na sekundkę, bo Styles chciał dać mi swój kangurek, widząc, jak się trzęsę. Założyłam ubranie, jeszcze tylko kolega poprawił mi dresówkę pod szyją. Spojrzeliśmy na siebie. Jego oczy promieniały szczęściem, ta samo cała twarz. Złapał mnie za biodra, a ja uśmiechnęłam się i położyłam moje dłonie na jego ramionach. Hazza pochylił się lekko (bo nie byłam tak wysoka jak on), zamykając oczy. Jeszcze chwile patrzyłam na jego powieki i zrobiłam to samo co on. Nasze usta połączyły się w czułym pocałunku.
 - Tak jak w moim śnie. - Harry oderwał się ode mnie powoli. Dalej miał zamknięte oczy i nadal czułam jego oddech na moich wargach.
 - Heh. - zaśmiałam się i spojrzałam w niebo. - Deszcz przestał padać.
 - Widzisz. To było specjalnie dla mnie. Zamówiłem tą pogodę. - obydwoje zaśmialiśmy się, złapalismy się za ręce i ruszyliśmy w dalszą drogę. 

*Harry marzy o pocałunku podczas ulewy.

________________________________________
No i jest 6. Amy I Harry są razem. Cieszycie się ?
Myślę, że tak. :)
Rozdział pomogła mi napisać Nialler, bo ja wgl weny nie miałam.
Za co jej bardzo dziękuje ;**
No to to by było na tyle.
Do środy. <3

środa, 13 lutego 2013

Fiveth.

PERSPEKTYWA MOLLY

Otworzyłam oczy. Spojrzałam na budzik. Była środa, godzina 17:00. Zaczęłam zastanawiać się, co ja robię w łóżku o tej porze. Przypomniałam sobie, co zdarzyło się wcześniej. 
Znajdowałam się w mojej sypialni. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na siebie. Miałam na sobie moją starą koszulkę z motywem flagi i wytarte, materiałowe spodenki. Wcześniej byłam ubrana w całkiem inne ciuchy, zaczęłam się zastanawiać. Wstałam, założyłam moje kapcie i podążyłam do kuchni. Tam, na stole leżały kanapki. Niepewnie rozglądałam sie po mieszkaniu, gdy z łazienki wyszedł Dave.
 - Dave, kurwa ! - krzyknęłam i odetchnęłam z ulgą. - Co ty tu robisz w ogóle ?!
 - Ja ci tu ratuje życie, a ty się tak wydzierasz ? Spokojnie. Prosiłaś mnie kiedyś, żebym ci dziś fajki przyniósł, więc masz. 
 - Dzięki, ale ... - ugryzłam się w język. - Nie ważne. Dawaj.
 - Najpierw kasa. - rzekł chamsko i wystawił otwartą dłoń w moim kierunku.
 - Masz i wypad. - dałam mu banknot £20. Tak, wiem, ze to dużo jak za głupią paczkę fajek, ale co zrobić. Nigdzie indziej nie dostałabym ich. Mam tylko 17 lat.
 - No. - powiedział stanowczo, wręczając mi paczkę papierosów, po czym udał się do salonu.
 - Mówiłam wypad ! - krzyknęłam, idąc za nim.
 - Oh, zapomniałbym. - rozsiadł się na kanapie i włączył TV. - Mogłabyś mi jeszcze kanapki przynieść. - mówił, nie zważając na moje słowa, chcąc zrobić mi na złość.
 - Idź stąd ! - byłam jeszcze kulturalna, lecz bardzo zdenerwowana. Mówiłam przez zaciśnięte zęby.
 - Molly. - uśmiechną się pewny siebie. Wstał i pocałował mnie czule.
 - Dave ! - krzyknęłam, odrywając się od jego ust.
 - Mała. Jakoś po alkoholu lepiej ci to wychodzi.
 - Wyperdalaj ! - nie mogłam już wystrzymać i wybuchłam, wskazując palcem na drzwi salonu, w których, jak później zauważyłam, stał mój drugi kolega.
 - Ok, to ja nie będę przeszkadzał. - dwudziestopięciolatek wyszedł z domu, wcześniej zapoznając się z Louis'em. Ten zaś niechętnie z nim rozmawiał. Wytłumaczyłam mu, kim jest chłopak, który tu był (powiedziałam tylko, że to mój znajomy ze szkoły. Nie powiedziałam ile ma lat) i poszłam do mojej sypialni, by przygotować się na imprezę. Chciałam jak najlepiej wypaść przed chłopcami, więc dość długo zajęło mi wyszukiwanie odpowiedniego stroju. W końcu znalazłam to.
 - Molly ? Ty palisz ? - usłyszałam głos z salonu.
 - Osz kurwa. - szepnęłam do siebie. - Nie skądże.
 - To czyje są te fajki ?
 - Pewnie Dave zostawił. - skłamałam, chcąc uniknąć konfliktów z chłopakiem, który zaczął mi się podobać.  On nie lubił palaczy.
Po 10 minutach byłam już całkowicie gotowa. Miałam delikatny makijaż i rozpuszczone włosy. Weszłam do pomieszczenia, gdzie siedział Tomlinson wpatrzony w ekran uruchomionego telewizora.
 - Możesz sobie wyobrazić, że oni ... - brunet zaczął rozmowę, wskazując ręką na sprzęt, ale ujrzawszy mnie, nie mógł wydusić z siebie słowa. W końcu "powrócił" do życia. - Jeeeej. - rzekł rozmarzony, a mi zrobiło się ciepło. - Ślicznie wyglądasz.
 - Dzięki. Chodźmy już. - uśmiechnęłam się i pociągnęłam chłopaka za rękę, wyłączając TV.
Wyszliśmy z mieszkania. Zamknęłam drzwi na obydwa zamki (jeden przy klamce, a drugi trochę wyżej), czego wcześniej nie robiłam. Odkąd zaczęły się dziać te rzeczy, których wolę nie wspominać, jestem bardziej ostrożna. Zeszliśmy po schodach. Zajęło nam to jakiś kwadrans, bo nie śpieszyło nam się, a poza tym mieszkam na czwartym piętrze. Wyszłam przed budynek i zobaczyłam mały, śmieszny samochód. Bawiły mnie takie auta. Sama nie wiem czemu.
 - To jest twój wóz ? - zachichotałam pod nosem.
 - Czekaj tu dwie sekundy. - rzekł Lou i zniknął za rogiem budynku. Po chwili zobaczyłam ten najeżdżający pojazd. Zaczął zatrzymywać się zaraz obok mnie. Wystraszyłam się, lecz później moje obawy zostały rozwiane. - TO jest mój samochód. - powiedział kierowca i ciemnych okularach, jakby chciał zaszpanować, ale zarazem być miłym. Tak, to był Lou. Wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Zaczęło zastanawiać mnie to, dlaczego kierownica jest po lewej stronie. Jak się później okazało mój kolega zakupił ten samochód w innym kraju, bo podczas trasu koncertowej w jednym z państw, tak spodobał mu się ten wóz, że nie mógł się oprzeć.
*
Po chwili byliśmy na miejscu. Kumpel zaprosił mnie do środka. Tam już czekali na nas pozostali.
 - Hej. - jakiś blondyn zeskoczył z oparcia kanapy, gdzie wcześniej siedział. Skąś go znałam. - Jestem Niall Horan.
 - Cześć. Jestem Mol. Molly West. - mówiłam nieśmiało. Nadal bałam się, co się może wydarzyć. Obawiałam się, że stanie się to co po ostatniej imprezie.
Pozostałych dwóch chłopców przestawiło się po kolei. Cały czas nie odstępowałam Louis'a na krok. Tylko jemu tak bardzo ufałam.
 - Gdzie nasz Hazza ? - spytał Tomlinson.
 - Ach. - westchnął Liam. - Stroi się już chyba pół godziny.
 - Haha. - niechcący głośno zaśmiałam się, a potem zobaczyłam wzrok chłopaków, których bawiło to co zrobiłam.
 - No tak. On się chyba zakochał. - mówił Lou, chcąc przerwać napiętą sytuację, bo zauważył, że czułam się niekomfortowo.
 - Zobaczysz tylko jak się będzie zachowywał jak przyjdzie tu Amy. - kontynuował rozmowę Horan.
Poszliśmy do salonu, gdy zszedł ostatni z zespołu.
 - Niebieska, czy zielona ? - spytał w pośpiechu, mając na sobie błękitną koszulkę, a drugą z nich trzymając w ręku. - Oh, cześć jestem Harry. - rzekł speszony, podając mi wolną dłoń. Uścinsnęłam ją i ledwo powstrzymywałam się od wybuchu śmiechu. Zapadła cisza. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. - Nie ! To Ona !
 - Zostaw niebieską. Lepiej pasuje do brązowych spodni. - powiedziałam, po czym się szczerze uśmiechnęłam. Usiedliśmy na sofie, po kolei: Louis, ja i Niall, na fotelach usiedli Zayn i Liam, a Styles, wchodząc do pomieszczenia ze swoją znajomą, usiedli na kanapie obok nas. Pogadaliśmy chwilę, pośmialiśmy się. Poznałam tą Amy. Ona jest super. Po prostu takie osoby lubię. Była idealna, jak na przyjaciółkę, ale nie mogłam od tak się przed nią otworzyć.
Gdy Louis zaproponował, że pójdzie po alkohol przestraszyłam się. Miałam zostać sama z tymi ludźmi ? W moich oczach pojawił się lęk i chyba mój najbliższy kolega to zauważył, bo rozkazał Niall'owi przynieść piwa i wódkę. Na początku nie piłam, lecz gdy zauważyłam, że pozostali już prawie leżą, nie mogąc nic robić z powodu alkoholu, i ja zaczęłam pić. Wypiłam chyba 4 piwa i urwał mi się film. Wczesniej jeszcze piłam wódkę. Nie mam pojęcia, co później robiłam.
***
Nazajutrz obudziłam się na łóżku w jakimś pokoju. Miał ciemnozielone ściany. Na wprost drzwi znajdowało się jedno wielkie okno z widokiem na miasto. W pomieszczeniu było tylko łóżko, na którym już siedziałam, wielka szafa i biurko. Wstałam i podążyłam na dół, do kuchni. Było cicho. Przechodząc obok salonu ujrzałam Liam'a z jakąś dziewczyną.
 - Witaj Molly. - wstał z kanapy Payne. - To jest Danielle, moja dziewczyna. Danielle, to znajoma Louis'a - Molly. - przedstawił nas brunet, a my uścisnęłyśmy swoje dłonie.
Właśnie. Co z Tomlinsonem ? - pomyślałam.
 - A propo. - zaczęłam. - Gdzie jest "mój znajomy" ?
 - Kobieto ... ! - mówił groźnie. - Ty jeszcze pytasz ?!
 - Co ? Co ja takiego zrobiłam ? - moje oczy już prawie zaczęły zapełniac się łzami, bo bałam się co mogę usłyszeć. W tym momencie po schodach zaczął schodzić Horan
 - Hej, Mol. - krzyknął podjarany blondas, kierując się do kuchni. Nie zwróciłam na niego spoecjanej uwagi, bo musiałam się dowiedzieć, co z moim przyjacielem.
 - Mol ! Całowałaś się z Niall'em ! - powiedział wdychając. - Potem poszliście na górę, do jego pokoju.
 - Co ?! - moje oczy zrobiły się morke. Nic nie pamiętałam. A jeśli ja się z nim przespałam ? Nie tylko nie to ! - mmyślałam. Szybko wzięłam co moje i wybiegłam z domu. Byłam na ulicy. Zatrzymałam się na chwilę, by poszukać chusteczki, i ujrzałam samochód z mojej lewej strony, który pędził jak szalony wprost na mnie ...
____________________________________________
Nie wiem czy się wam spodoba, bo taki troszku dziwny :/
Skomentujcie, bo to dla mnie ważne :3 xx
Dziex, że wgle to ktoś czyta :*

Przytulcie Horan'a :3 http://serduszko.prala.pl/gazllz,niall.html

sobota, 9 lutego 2013

Fourth.

Obudziłam się rano, odprawiłam poranną toaletę i poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie 2 kanapki z nutellą i kawę. Z jedzeniem wróciłam do sypialni. Włączyłam laptopa i weszłam na pocztę. Musiałam zacząć odpisywać na maile. Dawanie porad innym to nie taka łatwa sprawa. Musze się z tym wyrobić do soboty. A dziś jest środa. Zaczęłam pisać, gdy nagle mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałam:
- Hej ! Tu Harry. Mam propozycje nie do odrzucenia - mówił radosnym głosem
- Jaką ?
- Dziś o 19:00 jest impreza u nas. Wpadniesz ?
- jasne. Akurat nie będę miała, nic do roboty, więc czemu nie
- Super. Trafisz sama ?
- Tak - zaśmiałam się
- Okey. to do zobaczenia
- Nom. Pa
Odłożyłam komórkę na biurko i spojrzałam na ekran laptopa. Wzięłam się za poprzednie zajęcie. No i znów dźwięk mojego fona. tym razem to mój szef:
- Słucham ?
- Witam panią
- Dzień dobry
- Powiem krótko - mówił stanowczo - Na jutro muszę mieć odpowiedzi na wszystkie pytania
- Ale..
- Nie ma, żadnego ale, tylko jutro chce otrzymać maila z artykułem. Do widzenia.
usłyszałam dźwięk przerwanego połączenia. Łzy pojawiły mi się w oczach. Na jutro musi być wszystko gotowe. No super, gdzie ja się wyrobie z 600 pytaniami ? No to już po imprezie. Jest 11:00. 8 godzin, na pewno się nie wyrobie. Rady muszą być dobrze przemyślane. Musze zadzwonić do Harry'ego, że nie przyjdę na imprezę. Zadzwoniłam, odebrał:
- Hej Harry
- Hej, coś się stało ?
- W zasadzie to tak. Nie przyjdę do was
- Dlaczego ?
- Dzwonił do mnie szef i powiedział, że artykuł musi mieć na jutro. Mam do odpowiedzenia na 600 pytań  Więc chyba sam rozumiesz
- No jasne. Spoko nic się nie dzieje. Praca jest ważna, a imprezę możemy zrobić zawsze.
- Dziękuję, że rozumiesz.
- Spoko, miłej pracy
- Dzięki. Do zobaczenia - rozłączyłam się
Wróciłam do odpisywania. Nawet dobrze mi to szło, Odpowiedziałam już na jakieś 100 pytań. Jeszcze tylko 500 i będę miała wolne. Pogrążyłam się w odpisywaniu. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam od laptopa i poszłam otworzyć. Gdy otworzyłam drzwi, przed oczami stanęło mi całe 1D.
- Co wy tu robicie ? - spytałam zaskoczona
- Przyszliśmy ci pomóc, jak wszyscy weźmiemy się za odpisywanie to szybciej skończymy. Nawet mamy własne laptopy - mówił Harry, a reszta się tylko uśmiechała
- No dobra, to chodźcie - wpuściłam ich do środka.
- A tak wgl masz coś do jedzenia - zapytał Naill, za co zaraz dostał od Zayn'a
- Ty zawsze tylko o jedzeniu. Przed wyjściem zjadłeś 3 kanapki - powiedział Harry, a ja się zaśmiałam
- Mam, idź sobie coś zrób, tylko mi kuchni nie zdemoluj
- Okej - odpowiedział Naill i udał się do kuchni, a my poszliśmy do salonu. chłopcy się rozsiedli na kanapie i fotelach, a ja poszłam do sypialni po laptopa. Po chwili byłam już z nim w pokoju gościnnym  Zaczęliśmy prace. Całkiem nie źle nam szło. Chłopaki odpowiadali na te pytania, dość dobrze, nie były to jakieś głupie odpowiedzi. W przeciągu 4 godzin skończyliśmy prace. Byłam bardzo wdzięczna chłopakom za pomoc. Wysłałam wszystko do szefa i zamknęłam laptopa.
- Chłopaki bardzo, ale to bardzo wam dziękuje za pomoc. Uratowaliście mi tyłek, jak wam się odwdzięczę ?
- Daj spokój, jesteś nasza przyjaciółka, a przyjaciele sobie pomagają - powiedział Liam
- Ale i tak che sie wam odwdzięczyć
- No skoro tak bardzo chcesz, to przyjdź na imprezę - opdowiedział Louis
- Oczywiście - uśmiechnęłam się promiennie
Pożegnałam się z chłopakami i poszłam się szykować na imprezę. Była 17:00. Szybko wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i założyłam ten strój. Makijaż zrobiłam lekki, w koncu idę do znajomych, a nie do klubu. O 18:30 byłam gotowa. Zamówiłam taksówkę i pojechałam do domu chłopaków. gdy byłam już pod drzwiami zadzwoniłam dzwonkiem, a drzwi otworzył mi Harry
- Hej, ślicznie wyglądasz - powiedział uśmiechając się
- Dziękuje, ty też nie wyglądasz źle
- Dzięki - weszłam do środka i poszliśmy do salonu. Tam zobaczyłam chłopaków i jakaś dziewczynę
- Hej - powiedziałam do wszystkich
- Hej - odpowiedzieli wszyscy, podeszłam do tej dziewczyny. Była dość cicha, tak jakby się czegoś bała.
- Cześć, jestem Amy - podałam jej rękę i się uśmiechnęłam
- Molly, miło cie poznać - uścisnęłam moja dłoń
- Mi również
- No to co zaczynamy imprezkę - powiedział Niall
- Tak - odpowiedzieliśmy zgodnie
Impreza się rozkręciła Zayn i Niall byli trochę niż bardzo wstawieni. Harry jeszcze trochę i odleci, ja tez za chwile odlecę, na nogach ledwo stoję, ale pije dalej. Jutro będzie kac jak talala. Louis wypił z 7 piw, a Molly  6 piw. Dziewczyna jest dość fajna. Siedzieliśmy tak dość długo, pijąc, śmiejąc się. Ale w którymś momencie film mi się urwał i odleciałam.

_____________________________________________
Witam. Jest 4 rozdział. Wyszedł mi taki sobie, ale ok. Czekam na komentarze z waszej strony. DLA WAS TO TYLKO CHWILA, A DLA NAS MOTYWACJA DO PISANIA DALEJ :)
Do zobaczenia. :D

środa, 6 lutego 2013

Third.

PERSPEKTYWA MOLLY

Rano obudziłam się i podążyłam do łóżka. Cały dzień przeleżałam, wstają tylko by się napić lub iść do ubikacji. Nie miałam nawet siły zmyć wczorajszego makijarzu. W końcu nadeszła noc, a ja mimo całodniowego wylegiwania się, zapadłam w mocny sen. Następnego dnia rozbudził mnie mnie dzwonek do drzwi. Gwałtownie się zerwałam i spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie. Mój makijarz sprzed dwóch dni był kompletnie rozmyty i widoczne były ślady po łzach. Moje ubranie było zniszczone, a mi zaczęły ukazywać się obrazy z przedostatniej nocy. Bolała mnie głowa, a żadnych tabletek w domu nie miałam. Znowu usłyszałam dzwonek. Ktoś najwyraźniej bardzo chciał się ze mną zobaczyć. Przemyłam sobie lekko twarz i  spojrzałam przez wizjer, ale człowiek znajdujący się po drugiej stronie zakrył go, więc widziałam tylko ciemność. Bałam się otworzyć, pamiętając o zadarzeniu. Zrobiło się cicho, aż nagle pod moimi drzwiami zobaczyłam kartkę.

Wsuwam tą kartkę, bo chyba nie ma cie w domu. Myślę, że prędzej czy później i tak się zobaczymy, więc chcę żebyś wiedziała, że mam twoją komórkę. Jeśli się nie zgłosisz po nią sama, to będę musiał tu wrócić :)
                                                  xx L.T.


Szybko przeczytałam i nie zastanawiając się długo pobiegłam do łazienki. Wzięłam mój niebieski, puchaty szlafrok i wróciłam do wyjścia. Błyskawicznie przekręciłam zamek w drzwiach i wyszłam na klatkę schodową. Nikogo nie było, więc zbiegłam na dół, z myślą, że jeszcze złapię tajemniczego L.T. Niestety na marne. Obok mojego bloku kręciło się tylko kilka starszych pań, mam z dziećmi i zakochanych par. Żadna z tych osób nie pasowała do chłopaka, który wcześniej był pod moim mieszkaniem. Skąd znam płeć tego człowieka ? Chociażby po brzydkim piśmie, ale też po tym jak pisał (np. "musiał"). Zasmucona wróciłam do mieszkania. Weszłam do przedpokoju i kątem oka zobaczyłam, jak w salonie, na stole stoi wazon z bukietem białych róż. Przestraszyłam się, lecz musiałam dowiedzieć się o co chodzi. Na pewno wcześniej tych kwiatów tu nie było. Powoli ruszyłam w stronę wybranego pomieszczenia. Zanim tam doszłam, ktoś włączył telewizor. Lekko pochyliłam się, by ujrzeć człowieka siedzącego u mnie w domu.
 - Hej. - nagle chłopak relaksujący się na mojej kanapie spojrzał na mnie, a ja przestraszyłam się i chwyciłam jakiś przedmiot leżący obok mnie. Był to nóż. Brunet zerwał się z kanapy i bardzo wystraszył. Miał podbite oko i rozciętą wargę.
 - Zostań tam gdzie jesteś, albo zginiesz ! - mówiłam w nerwach. Miałam w głowie najczarniejsze obrazy na temat faceta, nie myśląc logicznie.
 - Czekaj, czekaj. Jestem Louis. Nie znasz mnie ?
 - Nie ! Co ty tu robisz i kim jesteś ?!
 - No jestem Louis Tomlinson z One Direction. Ale może usiądźmy ? - chłopak chciał mnie uspokoić.
 - Nie ! Skąd się tu do cholery wziąłeś ?! Ej, stop. - emocje słabły, a moja ręka z narzędziem zaczęła powoli opadać. - Ty jesteś ten L.T. ! Tak Louis Tomlinson ...
 - No tak. - brunet uśmiechnął się wyluzowany.
 - A dlaczego mam ci ufać ?! - powiedziałam tonem jak na początku, lecz później zaczęłam się śmiać. Usiadłam na kanapie i tak też kazałam koledze. Jednak nóż cały czas miałam przy sobie.
 - Nie pamiętasz nic z wtedy ? - pytał zatroskany.
 - Pamiętam ... Pamiętam to, co najgorsze. - moja mina szybko posmutniała.
 - Aa ! Właśnie ! Masz. - Lou podał mi moją komórkę.
 - Dziękuję ci. Skąd ją masz ? - spytałam odbierając moją własność.
 - No wiesz ... Jak ten facet próbował ... - jąkał się. - No to wypadła ci z kieszeni. Wziąłem ją i postanowiłem oddać. Był tu zapisany twój adres.
 - Jeszcze raz dziękuję.
 - Może coś na podziękowanie. - chłopak wskazał swoim palcem na policzek, udając niewinnego.
 - Nie mogę. - rzekłam. Nadal się bałam.
 - Szkoda. - jego mina posmutniała.
 - Jeśli mogę spytać ... - mówiłam lekko zawstydzona. - Co ci się stało ?
 - Chodzi ci o oko i usta ? - spytał, a ja przytaknęłam mu kiwnięciem głowy. - Mała bójka ... Nic takiego.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę, poznaliśmy siebie nawzajem. To znaczy dowiedziałam się tylko, że ma 21 lat, mieszka z przyjaciółmi i śpiewa w One Direction. Oczywiście ja też nie powiedziałam mu wszystkiego o mnie. Wątpię, czy ktokolwiek chwaliłby się tym, że ojciec jest mordercą.
Tego dnia zostałam zaproszona do nowego znajomego, na 19:00, by poznać resztę boysband'u. Dowiedziałam się, że jeden z nich (chyba Harry) ma też przyprowadzić jakąś nową znajomą, więc może w końcu znajdę sobie przyjaciółkę. Oczywiście początkowo nie zgodziłam się. Tak. Jednego dnia mało cię ktoś nie zgwałcił, a dwa dni później umawiasz się z pięcioma facetami u nich w domu. Jednak Louis przekonał mnie, składając propozycję transportu i pełnej ochrony. Uległam mu, bo był pociągający. Gdy chłopak wyszedł, poszłam wziąć szybki prysznic, ale i tak wyszła długa kąpiel. Siedziałam w wannie chyba 1 h. Po długim wylegiwaniu się otworzyłam oczy.
 - Co ?! - tak, jak myślałam.Usnęłam w kąpieli, na tak długo, że wszystkie bąbelki zniknęły, a było ich sporo. Wyszłam w wody i zaczęłam się wycierać, omijając miejsca z bliznami, które pojawiły mi się po szarpaniu z mężczyzną. Ubrałam się i weszłam do salonu. Cały czas byłam zamyślona i nie wiedziałam co robię  Siadłam na skórzanej kanapie i włączyłam TV. Pooglądałam chwilę, ale nie było nic ciekawego, więc wyłączyłam sprzęt i znowu plątałam się po domu, nie mając co ze sobą zrobić. Ponownie usłyszałam dzwonek do drzwi.
 - Mol ? - mówiłam do siebie. - Spodziewasz się gościa ?
Niepewnie podeszłam do wyjścia i przekręciłam klucz. Chciałam nacisnąć klamkę, gdy niespodziewany gość szybko otworzył drzwi i rzucił się na mnie. Chciałam się mu wyrwać, lecz on zatkał mi usta i przytrzymał ręce. Związał je sznurem, a buzię zakleił taśmą. Posadził mnie pod ścianą korytarza, wcześniej zamykając nas na cztery spusty. Nie znałam tego faceta, ale wydawało mi się, jakbym już go gdzieś widziała. Próbowałam krzyczeć no i nawet mi to wychodziło. Nie głośno, lecz wychodziło.
 - Molly ... , Molly ... , Molly ... - drwił ze mnie, a ja siedziałam zła i przestraszona. - Pewnie zastanawiasz się, czego tu szukam. Nie mogę ci tego powiedzieć, ale jeśli tego nie znajdę to zginiesz. - uśmiechnął się ze szczęścia. - Haha. Co ja mówię ? Ty i tak zginiesz. - wtedy moje krzyki zaczęły rozchodzić się po całym budynku. - Zamknij się suko ! - zaniepokojony, próbował mnie uspokoić, ale ja się nie dałam. - Słyszysz ? Stul ten pysk dziwko ! Mężczyzna o lekko posiwiałych czarnych włosach nie mógł wytrzymać i przyłożył mi to twarzy szmatkę nasączoną chloroformem. Padłam na podłogę jak zabita. Usłyszałam tylko trzask wywarzoych drzwi i spostrzegłam jakiegoś bruneta, broniącego mnie przed bandytą. Nie był to Lou, ale kompletnie nie mogłam rozpoznać twarzy, bo przed moimi oczyma przelatywały czarne plamki, a powieki same się zamykały. Nie stawiałam oporu i już całkowicie odpłynęłam.

____________________________________________
Wiem. Dodaję późno, ale to przez to, że moja mama ma imieniny i musiałam jej pomóc przygować :)
Na szczęście udało mi się wgle to opublikować xd
Trochę zagmatwane, ale jeśli się wczytasz, to bd dobrze :3
Może i akcja powoli się rozwija, ale chciałam by to opowiadanie nie skończyło się na 10 rozdziałach :]
enjoy ! :D

sobota, 2 lutego 2013

Second.

PERSPEKTYWA AMY

Otworzyłam oczy, przetarłam je. Byłam w jakimś kompletnie nieznanym mi miejscu. Ból głowy był tak silny, że nawet nie dałam rady się podnieść. Leżałam bodajże na kanapie. W pewnym czasie leżenia na plecach chciałam się odwrócić i bamm !! Zleciałam na podłogę, a raczej na kogoś, był to chłopak o brązowych lokach. Momentalnie się obudził, spojrzał na mnie zaspanymi oczami, był bardzo zdziwiony, ale się uśmiechał. Patrzyliśmy się na siebie chwile. Usłyszałam jak ktoś schodził ze schodów, szybko podniosłam się i usiadłam na kanapie. Do pomieszczenia wszedł chłopak o czarnych włosach. Popatrzył na nas, chwile lustrował mnie wzrokiem, po czym spojrzał na chłopaka koło mnie. W końcu się odezwał:
- Harry kto to jest ? - popatrzył znów na mnie
- Emm... To jest .. - zastanawiał się chwile po czym spojrzał na mnie - Przypomnisz nam swoje imię ?
- Amy - odpowiedziałam 
- No tak, nie wiem czy pamiętasz. Jestem Zayn
- Coś mi świta 
- Super, to ja pójdę po tabletki na kaca
- Ok - odpowiedzieliśmy równo z Harry'm
- Możesz mi powiedzieć co ja wczoraj robiłam, bo nie za bardzo pamiętam ?
- Wiesz, pamiętam tylko tyle, że byliśmy w klubie, poznaliśmy ciebie, trochę popiliśmy, a potem impreza przeniosła się tutaj
- Dzięki, to mi trochę rozjaśniło sytuacje
- Proszę, polecam się na przyszłość - zaśmiałam się
- Ałaa, głowa boli - jęknęłam
- Wiem, mnie też. Gdzie jest ten Zayn z tymi tabletkami ?
- Już idę, idę - powiedział Zayn i podał mi i Harry'emu lekarstwo obraz wodę do popicia
- Dzięki, myślę, że pomoże
- Spoko
- Mógłby mi któryś z was pokazać gdzie jest łazienka, chciałabym się trochę ogarnąć. Na pewno wyglądam ohydnie
- Tędy i na prawo - pokazał mi Zayn
- Dzięki - poszłam w wyznaczone miejsce. Weszłam do łazienki i popatrzyłam w lustro. Tak jak się spodziewałam wyglądałam paskudnie, wyciągnęłam z mojej torebki trochę kosmetyków, które zawsze miałam przy sobie i przystąpiłam do działania. Najpierw umyłam twarz, następnie zmyłam stary makijaż. Postanowiłam tylko przejechać oczy tuszem do rzęs. Gdy już to zrobiłam, odeszłam od lustra i załatwiłam swoją potrzebę fizjologiczną. Gotowa opuściłam wc. Usłyszałam jakieś śmiechy i poszłam za nimi. Weszłam do kuchni, byli w niej nie tylko odświeżony Harry, ale także jakiś 2 chłopaków. Jeden był blondynem, a drugi łysy. Chciałam tylko oznajmić, że już idę, ale oczywiście usłyszałam wielkie NIE. 
- Bez śniadania cię nie puścimy - oznajmił blondyn, chyba Niall się zwał
- Zjem u siebie
- NIE! - odpowiedzieli
- Jak nie zjesz u nas śniadania, to cie stąd nie wypuścimy, będziesz zdana na nas przez cały dzień - powiedział Liam, wow pamiętam ich imiona, przypomniałam sobie
- No dobra - nie miałam wyjścia, chciałam wrócić do domku
- Co sobie życzysz ? - spytał Harrry
- Płatki, posiadacie takie coś ?
- No chyba mamy je w naszym tajnym schowku, chowamy je przed Niall'em
- Ej, no ! - Niall
- No co, przecież my też coś musimy jeść, a ty co chwila sprzątasz nam lodówkę - powiedział Liam, a ja się zaczęłam śmiać. Po chwili Harry podstawił mi pod nos, miskę z płatkami. Wzięłam się za jedzenie. Ból głowy już sobie odpuścił. Przy śniadaniu chłopcy się wygłupiali
- Ej, a gdzie tak wgl to gdzie jest Louis ?
- Wczoraj wyszedł z klubu z jakąś dziewczyną chyba - powiedział Zayn
- Aha - odpowiedzieli pozostali. Skończyłam jeść swoje śniadanko i zaczęłam się zbierać
- A ty dokąd ? - spytał Niall
- Do domu ? Była umowa
- Umowę można złamać
- Ale jej nie złamiecie, muszę iść, mam do napisania artykuł
- Piszesz do gazet ?
- Tak, to moja praca
- Fajnie - odpowiedzieli chłopcy
- Wiem
- To skoro chcesz już iść to cie odprowadzę, przyda mi się trochę świeżego powietrza - rzekł Hazza
- Nie trzeba, dojdę sama
- Ale ja nalegam, a mi się nie odmawia
- No okej, skoro tak - ubraliśmy się i wyszliśmy z domu. Szliśmy przez park, bo to była najkrótsza drago do mojego domu. Przez całą drogę do mojego mieszkania rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Zdążyłam już go trochę poznać, a on mnie. Fajnie mi się z nim rozmawiało, a poza tym ma zajebisty i rozbrajający uśmiech. W końcu doszliśmy do mojego domu
- Dzięki za odprowadzenie - powiedziałam
- Nie ma za co. Mogłabyś dać mi swój numer ? - zapytał
- Jasne, daj telefon - chłopak podał mi swojego fona, a ja wpisałam 9 cyfr
- Proszę - oddałam mu jego własność
- Dzięki, na pewno się odezwę - posłał mi ten jego zajebisty uśmiech
- Okej. To do usłyszenia - powiedziałam i poszłam w stronę budynku. usłyszałam jeszcze krótkie ''Pa''. Weszłam do domu i od razu poszłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy ubrania i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i włączyłam laptopa. Dostałam wiadomość, od właściciela mieszkania, które wynajmuje. Napisał mi, że mam się wyprowadzić do 3 tyg. No super, jeszcze tego mi brakowało, żebym wylądowała pod mostem. Zawsze muszę mieć problemy. Przez resztę dnia siedziałam przed laptopem, albo telewizorem. W końcu poszłam spać. 

__________________________________________
No i proszę mamy 2 rozdział. Myślę, że wam się spodoba, ale jeśli nie to mówi się trudno. ;P
To do następnego. :D