wtorek, 28 maja 2013

Ending.

 - Niall , a tobie jak się żyje ? - reporterka tym razem skierowała wzrok na zamyślonego blondyna.
 - Mnie ? - odpowiedział trochę zestresowany.
 - No tak, tobie. - przytaknęła usmiechnięta od ucha do ucha kobieta. A Horan nadal nie mógł wydusić z siebie słowa.
 - No ! Powiedz coś. -  podśpieszali go koledzy. 
 - Wiem, że to może być wstrząsające i być może niektóre dziewczyny mnie znienawidzą, ale muszę to powiedzieć. Już na to czas. - mówił tajemniczo. - Chciałbym zaprosić tutaj, przed kamerę, jedną osobę.
 - Więc proszę. - dziennikarka chętnie zgodziła się.
 - Kochanie. - szepnął Niall, gapiąc się za kulisy, a po chwili na ekranach pojawiła się Ona. Piekna brunetka, o piwnych oczach. Chłopak wstał, a dziewczyna wtuliła się w jego bok. - Będę tatusiem ! 
Ta informacja powaliła wszystkich z nóg. Jeszcze przed chwilą nikt nie wiedział, że Nialler ma dziewczyne, a co dopiero, że spodziewają sie dziecka. Usiedli obok siebie i kontynuowali wywiad.
 - To który to już miesiąc ?
 - Czwarty. - odpowiedziała brunetka, po tym jej mina się zmieniła. 
 - Co się stało ? - spytała kobieta przeprowadzająca wywiad.
 - Mol chyba nie ma ochoty o tym rozmawiać. - bronił jej Niall.
 - Molly ? TA Molly ? Kochana ! Wszyscy mówili, że nie przeżyjesz. Jak udało ci sę z tego wyjść ?
 - Posłuchajcie mnie. - West spojrzała w sam środek kamery , z łzami w oczach. - Nie wiem, jak to sie stało, nie wiem dlaczego, nie wiem po co , ale cieszę się, że tu jestem. 
 - Lekarze nie dawali jej cienia szansy. - mówił dalej Horan. - I wtedy się obudziła ...
 - Dziękujemy państwu ! To był wywiad z One Direction ! - zakończyła kobieta, każać wyłączyć kamery i dalej mówiąc do nas. - Przykro mi kochanie.
 - Nie. Ja nie chce współczucia. Chce być normalna. Chce jak każdy normalnie funkcjonować ! Ale po tym jak zabiłam swojego ojca ... To jest nie realne ...

*

27 lipca
I wtedy otworzyłam oczy. Poczułam na mojej twarzy maske, która pomagała mi oddychać. Pełno kabli, do których byłam przyczepiona były kompletnie poplątane, a ja leżałam. Leżałam i gapiłam się w biały sufit. Chciałam ruszyć ręką, lecz nie bardzo mi to wychodziło. Spojrzałam, co przeszkadza mi w wykonaniu tej czynności. ujrzałam Nialla. Chłopak spał na siedząco, a jego głowa spoczywała właśnie na mojej dłoni. Pielęgniarka, która przyszła wymienić mi kroplówke nie zauważyła, że już "nie śpie". Nie chciałam, by to ona pierwsza spojrzała w moje dawno nie otworzone oczy. Poruszyłam ręką, przerywając sen blondynowi. 
To co się działo, gdy wszyscy się dowiedzieli, że żyję jest nie do opisania. Wszyscy cieszyli się, skakali, spiewali itp itd.
Najbardziej za to wszystko dziękuję Horanowi. W końcu to on siedział przy mnie przez ten miesiąc w dzień i w nocy. Z resztą ... On juz wie, jak bardzo go kocham. Właśnie wracam ze szpitala. 
Nialler kupił dom dla nas dwoje. Zamierzamy się pobrać i zyć długo i szczęśliwie.
A ten sen ?
Sama nie wiem. 
Straciłam dziecko. Widocznie tak miało być. Mam nadzieję, że tam będzie mu o wiele lepiej niż tutaj. 
A ojciec został aresztowany. Tym razem na dobre.
Amy i Harry wyjechali. Niedługo mają wrócić, bo co to za One Direction bez naszego Loczka ?
Louis znalazł sobie dziewczynę i jak narazie wszystko w porządku.
U Liama i Zayna póki co po staremu.
Dave ... Kompletnie załamał się, gdy Amy wróciła do Hazzy. Dopiero wtedy uświadomił sobie, jak bardzo ją kocha. No nic. Teraz mój brat sprzedał mieszkanie i ma zamieszkać z nami. Nie planuje wiązać się z żadna kobietą.

*

 - Co ty tam tak piszesz i piszesz ? - pytał zniecierpliwiony blondas, prowadząc samochód.
 - Patrz na drogę. Nacieszymy się soba w domu. - odpowiedziała Mol usmiechając sie do swojego chłopaka, a ten dosłownie na ułamek sekundy spojrzał na ukochaną. - Uważaj ! - krzyknęła brunetka zauważając samochód jadący wprost na nich ...

____________________________________
HI !
Wiem, miałam juz nie pisać, ale ta historia musiała się jakoś skończyć. :D
mam nadzieję, że się spodobało i liczę na komentarze. C:
much love xx

piątek, 3 maja 2013

Sixteenth.

PERSPEKTYWA AMY

 - Wracamy do Londynu ! - krzyknął Dave, wbiegając do mieszkania i pośpiesznie się pakując. - Moja siostra jest w szpitalu !
 - Jaka siostra ?!
 - Molly. Dziewczyna, z którą spędziłem całe moje życie, okazała się moją siostrą !
 - Jak spędziłeś życie ? Coś ten teges ?
 - Nie. Przyjaźniliśmy się. - mówił ciągle wkładając rzeczy do walizki.
 - Ja nie jade. - stwierdziłam smutna.
 - Nie zostawie cię tu ! - zaprotestował chłopak, prostując się i patrząc w moje oczy.
 - Nie rozumiesz. Ja nie mam gdzie wracać.
 - Możesz mieszkać ze mną. - próbował mnie rozchmurzyć, obdarowując mnie szerokim uśmiechem.
 - Nie o to chodzi ... - tłumaczyłam. - Molly jest dziewczyną przyjaciela Harry'ego. Nie wiedziałeś ?
 - Nie, ale myślę, że to nie ma znaczenia. Nic nie ma znaczenia. Amy ! Wróć do Harry'ego i będzie dobrze !
Po jakimś czasie rozmowy w końcu zgodziłam się wrócić. Wtedy obiecałam sobie, że opowiem wszystko Styles'owi. Tylko jak ? Nie powiem mu przecież, że potrzeba mi czasu, bym znowu poczuła coś do niego, bo zakochałam się w Dave'ie. Cały czas o nim myślę, nawet cześciej niż o moim chłopaku, a to chyba nie jest normalne ... - rozmyślałam, chowając rzeczy do torby podróżnej. Pożegnawszy się z miejcem, gdzie nie byłam nawet tydzień, pojachaliśmy na lotnisko. Akurat zdążyliśmy na samolot. Kupiwszy bilety, weszliśmy na pokład i polecieliśmy.



PERSPEKTYWA NIALL'A

Po kilku godzinach oczekiwania, aż lekarze pozwolą mi zajrzeć do 'mojej dziewczyny', wreszcie mogłem ja zobaczyć.
 - Boże, Molly. - szpenąłem, po tym jak spostrzegłem dziewczynę z szwami na brwi, wacikiem na czole, podbitym okiem, złamaną ręką itp itd ... Od razu zacząłem płakać. Usiadłem na krześle przy jej łóżku, złapałem za rękę i szeptałem ciepłe słowa otuchy. Wiem. To było bez sensu ... Ale co ja poradze ... Tak bardzo ją kocham. 
Posiedziałem chwilę wpatrując się w jej rany i zamknięte oczy.
 - Przepraszam pana. - zwróciła mi uwagę jedna z pielęgniarek dyżurujących.
 - Tak ?
 - Siedzi tu pan dobre 4 godziny. Nie chcę pana wyganiać, ale za niedługo mija czas odwiedzin. Już późno.
 - To która godzina ?
 - Blisko 22:00. - oznajmiła kobieta, spojrzawszy na zegarek. - Proszę iść do baru, napić się kawy, zjeść coś. - Namawiała mnie przyjazna sanitariuszka.
 - Wolę posiedzieć tu przy niej. - kątem oka spojrzałem na śpiącą brunetkę.
 - Ma pan jeszcze ponad godzinę. Zapraszam. Tu za rogiem ma pan kawiarenkę.
 - Dziękuję. - powiedziałem i skierowałem się w miejsce, gdzie mógłbym napić się czegoś dla rozbudzenia. 
Wszedłem do pomieszczenia i od razu zobaczyłem uśmiechniętą starszą kobietę za ladą. Podszedłem i zamówiłem sobie kawę. Oczywiście miła pani nie dała mi spokoju, twierdziła, że jestem "zbyt chudziutki" i namówiła mnie na ciastko. No dobra ... Nie trzeba było namawiać. Po chwili wróciłem do sali gdzie leżała West.
 - Amy ?! -zdziwiłem się ujrzawszy blondynkę w towarzystwie chłopaka, który siedział na moim miejscu.
 - Cześć. - brunet wstał. - Jestem Dave, brat Mol.
 - Ja Niall, Molly nie mówiła, że ma rodzeństwo ... - uścisnąłem rękę kolegi i usiadłem na krześle, w niewielkiej odległości od łóżka.
 - Nie mówiła, bo nie wiedziała. W sumie , to jesteśmy przyrodnim rodzeństwem, mamy inne matki. Ale to nie ważne.
 - Co z nią ? - spytała zatroskana blondynka.
 - To co widać. Nie wiadomo, kiedy znowu zacznie do nas mówić ...
 - Boże ... - westchnął Dave.
Zamilkliśmy. Na całym oddziale było dość cicho. No w sumie była noc, czemu ja sie dziwie ? Patrzyłem jak brunet wtula się w dłoń swojej siostry coś szepcząc. Później we troje pojechaliśmy do Dave'a, który miał wielkie mieszkanie. Ja bałem się wracać do domu, gdzie mogłem spotkać Louis'a, a Amy, opowiedziała mi wszystko.



PERSPEKTYWA HARRY'EGO

 - Hazz ? Wstawaj ! - wołał mnie Lou. Już późno.
 - Amy już wstała ? - pytałem, jak głupi.
 - Musisz zapomnieć, Harry ! - mój kumpel usiadł koło mnie. - Odeszła. Może kiedyś wróci i powie ci, jak było naprawdę, ale na razie ciesz się życiem. Znajdziemy ci jakąś laske, no wiesz. Bedziesz szczęśliwy. 
 - Co ty możesz o tym wiedzieć ?! Przecież ty też nie masz dziewczyny !
 - Widocznie nie była warta zachodu ... One wszystkie są takie same. Skaczesz wokół niej, pilnujesz, rozpieszczasz, starasz się, a ona tak po prostu sobie jest z innym ... W każdym razie. Zapomnij ...
 - Nie trzeba. - ku naszemu zdziwieniu w progu sypialni stanęła nie kto inny jak Amy.
 - Boże kochany ! - krzyknąłem wyskakując z łóżka i dosłownie rzucając się na moją dziewczynę. 
Lou wyszedł a my we dwoje usiedliśmy na przeciwko siebie, gapiąc się nawzajem w oczy. Chciałem ją pocałować no i zrobiłem to, ale to już nie był taki ciepły i czuły pocałunek. Czułem, że coś jest nie tak.
 - Coś się stało ? - spytałem.
 - Nie, to znaczy tak. Chciałam ci powiedzieć, że ... no bo ja ... no ... - jąkała się ze zdenerwowania. - Chciałam cię bardzo przeprosić. Wyjechałam i zostawiłam cię tu samą. 
 - To już nie ważne. - uśmiechnąłem się. - Opowiadaj. Dlaczego pojechałaś ? Jak tam żyłaś, przez te kilka dni ? I dlaczego zdecydowałaś się wrócić.
 - Dowiedziałam się, że moi rodzice umarli w wypadku. Potem, że mam brata ... Tak się to wszystko pokomplikowało, że nie mogłam sobie poukładać tego w głowie i próbowałam uciec od problemów. Byłam już w samolocie i myślałam, jak to będzie. Przysiadł się Dave-znajomy Molly. Zaproponował mi mieszkanie. Oczywiście każdy miał swój pokój, swoje zajęcia. Prawie wcale nie gadaliśmy. No a potem jak się dowiedział, że Molly jest jego siostra i została pobita, to kazał nam wracać, tak więc jestem.
 - Co ?! Molly jest pobita ?! - krzyczałem.
 - Ciii. - uciszała mnie osiemnastolatka. - Wy nie wiecie ? 
 - Nie ! Jedźmy do niej. 
 - Nie opłaca się. Przynajmniej nie teraz.

 _____________________________________________
nareszcie ! :3
w końcu pojawił się 16. rozdział :)
wybaczcie, że aż tak długo musiliście czekać, ale myślę, że ta przerwa dobrze mi zrobiła. c:
będę miałą więcej weny, więcej pomysłów itp ;]
liczę na komentarze :D
do następnego ! :>

sobota, 6 kwietnia 2013

Fifteenth.

PERSPEKTYWA NIALL'A

 - Halo ? - odebrałem telefon, siedząc przed TV.
 - Gdzie jesteś ?
 - Nie mogłem na was patrzeć. - posmutniałem. - Wy się tak kochacie ...
 - Ale Niall ...
 - Nie, Molly. Wiesz, że cię kocham, dlatego nie mogę patrzeć jak całujesz się z innym.
 - Niall ! *trzask* - a potem tylko przerwane połączenie. Serce mi stanęło, nie wiedziałem co się stało. Od razu wskoczyłem do samochodu Louis'a, który stał w garażu i pojechałem do mojej koleżanki.
Wbiegłem po schodach na odpowiednie piętro, ale niestety nic tam nie zastałem. No oprócz otwartego, pustego mieszkania. Zapłakany wyszedłem z mieszkania i jeszcze tylko spojrzałem w głąb, zamykając drzwi. Kawałek podłogi przykuł moją uwagę. Jedna z desek była o wiele jaśniejsza od pozostałych.
Podszedłem kawałek, uklęknąłem i postukałem. Wyjątkowe miejsce oddawało całkiem inny odgłos ... Tak jakby coś było pod spodem. Wyciągnąłem deskę i spojrzałem do środka. Był tam niewielki otwór, jakby schowek na coś, a w nim pustka. Obejrzawszy go, chciałem naprawić wszystko, ale ujrzałem kartkę, poskładaną i całą zakurzoną, jakby była tam od dobrych 20 lat. Wziąłem ją, oczyściłem, otworzyłem i usiadłszy wygodnie zacząłem czytać.


"Molly, to co przeczytasz będzie naprawdę   Molly. Kochanie. To ja, twoja mama. Mam nadzieję, że jeszcze mnie pamiętasz. Zapewne mnie już tu nie ma, kiedy Ty to czytasz. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że zawsze przy Tobie będę. Nie ważne kiedy, nie ważne gdzie, ja zawsze Cię ochronię. Twój tato nie wie o tej skrytce. Niech tak zostanie. Myślę, że jesteś już na tyle dorosła by zrozumieć, że Twój ojciec nie jest nic warty. Dawniej nie mogłaś tego zauważyć, bo byłaś malutka, ale teraz na pewno jesteś dojrzałą, piękną kobietą. Jestem przekonana, że podobasz się chłopcom. Jeżeli jeszcze nie znalazłaś, to na pewno znajdziesz sobie cudownego męża, który będzie Cię kochał całym sercem i który nigdy cię nie zrani. Nie będę się już rozpisywać, bo ojciec zaraz wróci, a ja już jestem wykończona. Schowam to tu, gdzie Ty to znajdziesz. Oh, jeszcze jedno. Pierwsze zdanie mogło Cię nieco przestraszyć, ale to opiszę w następnym liście. +dołączę tam małe pudełeczko z prezentem na przyszłość.
Kocham Cię . Mama"

Zaraz, zaraz. - pomyślałem. - Tu nie ma żadnego drugiego listu, ani pudełeczka z prezentem ... - wtedy zadzwonił mój telefon.
 - Pan Horan ?
 - Tak przy telefonie. Słucham. 
 - Policja z tej strony. Pan jest chłopakiem Molly West ?
 - Tak, to ja. - skłamałem, mając nadzieję, że uda mi się dowiedzieć czegoś więcej.
 - Proszę przyjechać do szpitala nr. 4.
 - Dobrze, już jadę. Do zobaczenia.
 - Do widzenia.
Schowałem kartkę do kieszeni i pobiegłem do samochodu. Ruszyłem jak najszybciej. Musiałem jeszcze zadzwonić do Louis'a powiedzieć, że pożyczyłem auto no i jeszcze nie dać mu domyślić się, że Mol coś się stało. Tak też zrobiłem. Mój kolega wracał do domu w dobrym humorze, potem miał wyjść gdzieś z chłopakami, więc narazie wszystko szło po mojej myśli.
W szpitalu dowiedziałem się, że dziewczyna znajduje się na oddziale, jest w śpiączce. Jak do tej pory ustalono została ciężko pobita i wyrzucona do pobliskiego lasu, po czym znalazł ją jakiś młody chłopak i natychmiast powiadomił funkcjonariuszy oraz pogotowie ...



PERSPEKTYWA DAVE'A

 - Słyszałaś wszystko, tak ? - krzyknąłem z kuchni.
 - Słyszałam, ale to nie jest prawdą ...
 - Ale co nie jest ?
 - Nie jesteśmy rodzeństwem. - mówiła, łasząc się do mnie.
 - Nie rozumiem.
 - Dzwonił do mnie dyrektor policji. - kontynuowała, głaszcząc mnie po ramieniu. - Powiedział, że zaszła pomyłka i to nie ja mam brata, tylko jakaś inna dziewczyna. Też mieszka w Londynie, jest mniej więcej w moim wieku i też nie wie o tym, że ma rodzeństwo.
 - To miłe. - pocałowałem dziewczynę w usta. - Już się obawiałem, że ja z moją siostrą ...
 - Cii ... - szepnęła i zaciągnęła do sypialni.
 - Czekaj. - powiedziałem, wstając z łóżka, na które wcześniej rzuciła mnie Amy. - Nie mogę.
 - O co ci znowu chodzi ?
 - Masz chłopaka. Nie chce was rozdzielać.
 - Ale wiesz, że ja już nie moge z nim być.
 - Jak wolisz, ale wiedz, że ja nie moge z TOBĄ być. - oznajmiłem i wyszedłem z mieszkania, by ochłonąć.
Szedłem powoli. Paryskie ulice bardzo różniły się od londyńskich. Nawet nie wiem, jak to opisać. Po prostu były piękniejsze. W UK zawsze tak ciemno i ponuro ... No tak, w lecie od czasu do czasu zaświeci jakieś słońce, ale to nie może równać się z tym: jasne promienie słońca odbijały sie od zieleni drzew i krzewów, które jak co jakiś czas były strzyżone, co sprawiało, że są piękne. Między pniami pobłyskiwał blask świeżo skoszonej trawy, a w powietrzu unosił się jej cudowny zapach. Dzielnica, w której się znajdowałem była świetnym miejscem dla dzieci. Zero ulic, rozpędzonych samochodów i błoga cisza. Nawet niebo tutaj było bardziej niebieskie niż gdzie indziej.
Spacerując sobie alejką i rozglądając się dookoła myślałem o Molly. Za ledwie kilka dni jej nie widziałem, a już za nią tęsknie. Wtedy zadzwonił mój telefon.
 - Słucham.
 - Witaj, Dave. - usłyszałem tajemniczy głos.
 - Dobry. Z kim mam przyjemność ? - spytałem.
 - Twój tatuś.
 - Co ?! - krzyknąłem. - Przepraszam, ale to pomyłka. Żegnam.
 - Nie ! Żadna pomyłka. Spotkajmy się. Gdzie teraz jesteś ? - zadał pytanie.
 - W Paryżu. - odrzekłem sucho.
 - Wróć do Londynu, to urządzę małe rodzinne spotkanie. Twoja siostra już się ze mną spotkała, ale nie z własnej woli, więc radzę ci przyjść.
 - Nic z tego nie rozumiem.
 - Nie musisz. - próbował mnie pocieszyć, będąc przy tym chamski.
 - Powiedz mi chociaż jak ona ma na imię. Ja się kilka dni temu dopiero dowiedziałem ! - tłumaczyłem.
 - Molly jest w szpitalu, z tego co się orietuję. Lepiej ją chroń, bo zostaniesz jedynakiem. - wtedy facet złowieszczo się zaśmiał ...



PERSPEKTYWA HARRY'EGO

Weszliśmy do baru, wybraliśmy taki jakiś na uboczu, żeby fanki nas nie zobaczyły. Byłem podłamany i na prawdę nie miałem ochoty na dawanie autografów i czy robienie zdjęć. Zajęliśmy stolik w bardzo ciemnym miejscu. Louis poszedł zamówić piwa i chwalę później już był razem z nami. Liam pił sok, ponieważ ktoś nas do domu musi zawieźć.Wziąłem dużego łyka piwa, a po chili już kufel był pusty. Jasne jednym piwem sie nie upiję, trzeba kolejne. Zawołałem kelnerkę i poprosiłem o 7 piw, dziewczyna przyniosła mi moje zamówienie. Przy piątym piwie już mi się trochę kręciło w głowie, ale piłem dalej. Trzeba się porządnie nawalić, żeby zapomnieć choć na chwilę, o dziewczynie swojego życia, która jest teraz nie wiadomo gdzie i nie daje znaku życia. Kolejna ciecz wylądowała w moim żołądku. Lou był w takim stanie jak ja. Chciałem się porządnie nawalić, więc postanowiłem napić się czegoś mocniejszego. Whisky, tak whisky jest od dzisiaj moją przyjaciółką. Kelnerka przyniosła bezbarwną, palącą ciecz.
 - A pani to ładnie dziś wygląda. - podrywałem kobietę, która nie bardzo była w nastroju do żartów. Poza tym, nie wiem, czy cokolwiek zrozumiała.
 - Jestem już zajęta. - powiedziała kładąc alkohol i dwa kieliszki na stoliku, a zabierając z niego puste kufle.
 - A szkoda. - dalej bełkotałem, mało nie spadając z krzesła.
Wziąłem flaszkę i rozlałem whisky mnie i Louis'owi. Liam tylko siedział i patrzył na nas. Kiedy już byliśmy dość mocno wstawieni, chłopak przerwał nam nasze zajęcie, zostawił pieniądze, za zamówione rzeczy i wyszliśmy z lokalu. 
Razem z Tomlinson'em potykaliśmy się o własne nogi, ale jakoś doszliśmy do auta. Nie wiem czemu śmialiśmy się, ale najprawdopodobniej z własnej głupoty. Payne pomógł nam się wgramolić do samochodu, a gdy już to zrobił, odjechaliśmy w stronę domu.
Po jakimś czasie byliśmy pod domem, wypchaliśmy się z pojazdu i chwiejnym krokiem weszliśmy do domu.  Jak mniemam w budynku był Zayn, który wrócił od Perrie wcześniej niż my. No tak. Musieliśmy być tam dość długo, bo Malik u swojej dziewczyny siedział zawsze pół dnia. Chciał nam pomóc dojść do własnych pokoi, ale ja stanowczo zaprzeczyłem:
 - Zostaw mnie ! Słyszysz ? Zostaw ! Chcę tu siedzieć ! Chcę się jeszcze napić. Chcę zatopić swoje usta w alkoholu. Jej już nie ma, ona juz nie wróci zostawiła mnie ! - rozpłakałem się, ale co poradzę, ze alkohol zmusza mnie do takich emocji.
 - Harry, ona wróci, a teraz chodź, pomogę ci dojść do pokoju. - powiedział Liam, a tym czasem Zayn próbował uspokoić Louis'a.
 - Została mnie, rozumiesz to ?! ZO - STA - WI - ŁA ! - krzyczałem.
 - Dobra, chodź na górę do pokoju, zadzwonię do niej. - rzekł Payne.
 - Na prawdę ? - pytałem jak naiwne dziecko. 
 - Tak, ale chodź już. - pośpieszał mnie Li.
Posłusznie wstałem i poszedłem za kolegą. Ciężko było mi pokonać schody, ale jakoś się udało i po paru minutach staliśmy pod drzwiami do mojego królestwa. Chłopak otworzył je i weszliśmy do środka. Od razu usiadłem na łóżku. 
 - Siedź tu, a ja pójdę po telefon. - powiedział i wyszedł zostawiając mnie samego. Położyłem się na łóżku i czekałem na niego, jednak poje powieki same się zamykały, a już po chwili spałem.

__________________________________________
Hi ! x
wybaczcie, że długo nie dodawałam, ale całkiem brak weny i nie moge jej nabrać :(
poza tym, nie mam żadnej motywacji ... :[
nie mam ostatnio żadnych komentarzy, więc nie wiem, czy ktoś to czyta :c

Ten rozdział pomagała mi napisać koleżanka, za co jej dziękuję :*
do następnego ! :D

środa, 27 marca 2013

Fourteenth.

PERSPEKTYWA LOUIS'A

Szedłem sobie przez park, gdzie jeszcze niedawno chodziłem na spacery z Molly. Poruszałem się wolno, rozmyślając o naszym związku. - Pewnie chłopaki mają rację. Nie słusznie potraktowałem moją byłą. A może jeszcze nie wszystko stracone ... - Wtedy zobaczyłem Mol i towarzyszącego jej blondyna, którzy byli w jak najlepszych humorach. 
 - O, widze pogoda dopisuje. - przywitałem się. 
 - Cześć Louis. - powiedziała skrępowana dziewczyna. Horan tylko stał i się nam przyglądał. - Niall, dasz nam chwilke.
 - Jasne. - rzekł blondyn i odszedł kawałek od nas.
 - Miałem nadzieję, że jeszcze będziemy razem ... No cóż, widzę, że znalazłaś sobie kogoś innego.
 - Ale to nie tak ...
 - A jak ? - spytałem zasmucony, szukając w kieszeni klucza, który niedawno mi wręczyła.
 - Niall po prostu przyszedł do mnie. Chciał się dowiedzieć co powiedziała mi Amy.
 - Szedłem do domu, czemu mnie nie mógł spytać ?
 - Nie wiem. Louis, nie mam pojęcia. Przecież masz świadomość tego, że ty jesteś dla mnie najważniejszy, nie Horan. Rozumiesz ?
 - Nie. Nic nie rozumiem. Niall nie wrócił na noc do domu ... Wyjaśnisz to ?
 - No bo, jak do tej pory, to ty zawsze byłeś przy mnie. Bałam się być sama ...
 - I powiedz, że rozmawialiście, potem kolacja i każdy do swojego łóżka ?
 - Nie inaczej.
 - Nie wierze.
 - Ale naprawdę. Posiedzieliśmy chwilę, potem ...
 - Wiesz, nie tłumacz się. Masz. - podałem znaleziony przedmiot. - Cześć.
Po tej rozmowie już czułem się pewny tego co zrobiłem. To było najlepsze rozwiązanie. Przynajmniej tak myślałem ...
 - Louis ! - usłyszałem jeszcze zza ramienia. - Zależy mi na tobie. Nie pozwolę ci od tak odejść. - Molly podbiegła do mnie i pocałowała.
 - Już myślałem, że tego nie zrobisz. - powiedziałem, przez zatkane usta.





PERSPEKTYWA AMY

W końcu postanowiłam wyjść z tych czterech ścian. Przecież to do niczego nie prowadzi ...
Otworzyłam białe drzwi i ujrzałam zamyślonego Dave'a, siedzącego w salonie. Po cichu wyszłam z sypialni i ruszyłam do kuchni, tak aby chłopak mnie nie zauważył.
 - Amy. - zawołał mnie, a ja zrezygnowana weszłam do pokoju gościnnego. - Przepraszam.
 - Nie szkodzi. To ja nie potrzebnie się awanturowałam. Chyba zadzwonie do Harry'ego. Powiem, że to nie ma sensu.
 - Nie ! - wrzasnął. - Nie rób tego, tylko z mojego powodu.
 - Dobra, ale wiesz, że tak nie można ...
 - Wiem. Póki co niech zostanie, jak jest. - po tym nastała chwila ciszy, w czasie której każdy z nas unikał kontaktu wzrokowego. Po chwili chłopak znowu zaczął. - Dlaczego właściwie tu przyjechałaś ?
 - Moje życię się lekko pokomplikowało ... Nie mogłam tam zostać.
 - Rozumiem. Mogłabyś cos dokładniej opowiedzieć ? - pytał, jakby chciał się koniecznie czegoś dowiedzieć.
 - Moi rodzice zgineli w wypadku parę dni temu ... Nie dość tego. Dowiedziałam się, że nie mam żadego prawa do ich majątku, bo jestem adoptowana.
 - Aż tak źle ... Nie martw się. Na pewno będzie dobrze. - pocieszał mnie. 
 - Wiem, tylko musze odnaleźć mojego zaginionego brata.
 - Brata ? - dociekał.
 - No tak. Znaczy się, nie wiem w jakim stopniu jestem z nim spokrewniona, ale wiem, że ktoś taki jest.
Wtedy zadzwonił telefon Dave'a.
 - Przepraszam, musze odebrać.
 - Jasne. - powiedziałam uśmiechnięta. Chłopak wyszedł na balkon. Nie wiem, czy nie chciał bym cokolwiek słyszała z tej rozmowy, czy co. Niestety nie wyszło mu. Okno od mojego pokoju znajdowało się na tej samej ścianie, co taras. Wróciłam do sypialni i otworzyłam je. Tak jak się domyślałam, świetnie słyszałam każde słowo mojego współlokatora.
"Cześć Molly. Jak tam ? ... No chciałem ... Chodzi o moją nową koleżankę ... Tak tylko koleżankę. Mówiłem ci już, że dowiedziałem się, że mam siostre ... No to chyba ona ... Tak, dobrze słyszysz. Powiedziała mi dziś, że szuka swojego brata, którego nie zna ... Dobra, ja się jeszcze odezwe ... No narazie ... Papa." - tyle usłyszałam z całej tej rozmowy.
Molly. Dave nie wspominał, żeby ją znał ...



PERSPEKTYWA MOLLY

Oderwałam się od Tomlinsona i szukałam wzrokiem blondyna, który miał na mnie czekać. Nigdzie go nie było, więc w porządaniu siebie ruszyliśmy do mojego domu. Od razu po przekroczeniu progu Lou zaczął mnie namiętnie całować. Rzuciłam klucze na najbliższą półkę i pociągnęłam chłopaka do salonu. Chłopak posadził mnie na stole, a ja rozszerzyłam nogi, by ten mógł być jak najbliżej mnie. Zaczął powoli wsuwać swoje delikatne dłonie pod moją koszulkę, kierując je ku górze. Czułam jego podniecenie, bo jego spodnie na pewnej wysokości były większe niż zwykle. Ściągnęłam swoją koszulkę, wtedy gdy Louis odpiął mój stanik. Całował mnie po szyi, potem coraz niżej. Zatrzymał się na pępku. Zdjął swoją koszulkę, a następnie spodnie, potem moją spódniczke. Zeszkoczyłam ze stołu i spojrzawszy mojemu chłopakowi w oczy, zerknęłam na bokserki. Oboje wiedzieliśmy co robić dalej. Złapałam 21 -latka za rękę i skierowałam się ku sypialni. Pozbyliśmy się pozostałej części garderoby, po czym Tomlinson położył się na łóżku, a ja usiadłam na jego stojącym, twardym przyjacielu, wkładając go do swojej dziurki. Poruszałam się do przodu i do tyłu, tak by zrobić przyjemność Louis'owi. Po kilku chwilach zmieniliśmy pozycję. Teraz ja położyłam się na rozwalonej pościeli i rozkładając nogi dałam znak brunetowi. Nie trzeba było dużo, by ten zrozumiał o co chodzi. Połozył się na mnie, przyciskając do mebla, tym samym ponownie we mnie wchodząc i całując mnie naraz. Najpierw było powoli, ale to było zbyt mało. Tommo próbował robić to coraz szybciej, aż doszedł. Biały płyn rozkoszy wlał się do wcześniej założonej prezerwatywy na podłogę. Położyliśmy się obok siebie, nic nie mówiąc. 
 - Może chcesz z powrotem ten klucz ? - spytałam po chwili.
 - Nie, Molly. Potrzeba nam czasu ... - powiedział.
Nie wiem, czy wtedy nie zaczęłam żałować, tego co się stało.

_______________________________________________
Hi ! xx
nie wiem, czy się Wam podoba, ale ostatnio tyle wyydarzeń, m. in. koncert, na którym nie byłam :(
dlatego tak długo nie dodawałam rozdziału :c
przez to wszystko straciłam wenę :/
nie wiem, co myślicie o tej scenie :|
nie jest zbyt dobra, ale mówię ... brak jakiejkolwiek weny :<
mam nadzieję, że choć trochę to się Wam podoba :)

piątek, 22 marca 2013

Thirteenth.

PERSPEKTYWA DAVE'A

 - ... a to jest restauracja, którą kiedyś prowadził mój ojciec. - wskazałem ręką na jeden z budynków mieszczących sie niedaleko bloku, gdzie mieszkaliśmy, w drugi dzień zwiedzania.
 - Ładna. Czemu już do niego nie należy ? - spytała zaciekawiona.
 - Kiedy moja mama zmarła nie mógł sobie z tym poradzić i popadł w alkoholizm, związał się z jakąś kobietą, potem trafił do psyhiatryka, czy gdzieś ...
 - Och, przepraszam ...
 - Nie, nic się nie stało. - uśmiechnąłem się. - Ja sam go nie pamiętam. Po pogrzebie od razu oddał mnie do domu dziecka. Od tamtej pory nie chcę go znać.
 - Ciebie oddał do domu dziecka, a związał się z inną ? Ale z niego ...
 - Nie kończ. - przerwałem. - Chodźmy do domu.
 - Dobra, ale najpierw zamówie nam coś na wynos. Czekaj. 
Po dziesięciu minutach blondynka wróciła z paczką frytek.
 - Chodź, pokażę ci jeszcze jedno miejsce. Moje ulubione. - oznajmiłem i pociągnąłem Amy za rękę.
Po chwili wyszliśmy na balkon jednego z wieżowców. Świetnie było stąd widać ogromnąść Wieży Eiffla. Usiadłem na murku i wpatrywałem się w dziewczyną, która była zafascynowana widokiem. Podeszła do mnie i pocałowała mnie. Wtedy zroizumiałem jak ona bardzo mi się podoba. Uznałam, że bylibyśmy świetną parą, no ale niestety w samolocie wspomniała o swojej sympatii ... No właśnie !
 - Amy ? - rozłączyłem nasze wargi. - Czy ty nie mówiłaś, że masz chłopaka ?
 - No tak, przepraszam ... - westchneła i przestraszona uciekła. Od razu za nią ruszyłem, by się nie zgubiła. W milczeniu zaprowadziłem ją do domu.
 - Narazie. - powiedziałem do osiemnastolatki, gdy ta stanowczo i jakby obrażona podążała do swojego pokoju.
 - Jeszcze jedno. Gdybym myślała o moim chłopaku, to bym cię nie pocałowała ! - po tych słowach usłyszałem głośny trzask drzwi. 




PERSPEKTYWA LIAM'A

Cholera jasna. - powiedziałem sobie w myślach, widząc stan chłopaków. Spali sobie razem, jak gdyby nigdy nic, a była już 14:00.
 - Amy ? - wystękał Hazza, słysząc, jak łażę po pokoju, sprzątając butelki po alkoholu.
 - Molly ? - powiedział drugi z nich, przecierając oczy.
 - Weźcie się ogarnijcie, bo tylko śpicie i śpicie. Już pod prysznic. - poganiałem.
Jak powiedziałem, tak zrobili. Najpierw poszedł wykąpać się Harry, który poźniej zszedł na dół, do mnie i do Zayn'a.
 - Gdzie Niall ? -spytał loczek.
 - Faktycznie ... - przytaknąłem. - On nie wrócił na noc.
 - Jest u dziewczyny. - poinformował nas wycierający mokre włosy Lou.
 - Nareszcie sobie znalazł jakąś laskę. - Malik poruszył brawiami.
 - Tak ... Moją BYŁĄ. - podkreślił Tommo.
Nastała chwila milczenia. I nie wiadomo, czy cieszyć się, że nasz kumpel w końcu znalazł sobie druga połówkę, czy współczuć drugiemu koledze ...
 - Może powiesz, co się stało ? - zaproponował Styles. 
 - Pokłóciliśmy się, bo ona uważa, że jestem zwykłym chłopakiem i nie ma nic niezwykłego w tym, że jestem właśnie z nią.
 - Lou ... - zacząłem. - Zjedz snickersa, bo strasznie gwiazdorzysz.
Wtedy wszyscy wybuchli śmiechem. 
 - Ale ja to serio mówie. - upierał się dwudziestojednolatek.
Chwila ciszy, po której każdy z nas przypomniał sobie mój tekst. Tylko Tomlinsona to nie bawiło.
 - A idźcie do diabła. - powiedział, po czym wstał, machnął ręka na pożegnanie i wyszedł.




PERSPEKTYWA MOLLY

 - No gdzie on jest ?! - mowiłam do siebie w oczekiwaniu na Niall'a, który od godziny nie wracał ze sklepu, znajdującego się zaraz naprzeciw mojego bloku. 
 - Jestem ... - usłyszałam głos z przedpokoju.
 - No nareszcie jesteś. - powiedziałam, kierując się z salonu do pomieszczenia, gdzie był Horan. - Zaczynałam się martwić.
Powiedziałam, po czym zauważyłam zawstydzonego Irlandczyka, stojącego z czerwoną różą w ręku. Wyglądał zarazem słodko i romantycznie. Kolor kwiatu pięknie odbijał się od jasnych ścian i lazurowych oczu chłopaka. 
 - To dla ciebie. - oświadczył, kierując swoją lewą rękę do mnie. 
 - Dziękuję ... - powiedziałam, wąchając różę. - Nie chcę cię urazić Niall, ale nie mogę z tobą być. Ja nadal kocham Louis'a. 
 - Po tym jak cię traktuje ? - zdziwił się dziewiętnastolatek.
 - Niall, nigdy nie zrozumiesz kobiet ... - zażartowałam. - Jeśli się do kogoś przywiąże, to nie tak łatwo się rozstać. A jeden pocałunek nic dla mnie nie znaczy ...
 - Szkoda, bo dla mnie to bardzo wiele ... - jego twarz momantalnie posmutniała. - Wiele dla mnie znaczy nie tylko sam pocałunek, ale każda chwila z tobą jest kawałkiem mojego życia. Kawałkiem wykorzystanym w najpiękniejszy sposób - na bycie z tobą. 
 - Aw - wyszeptałam przez zaciśnięte gardło, już po moich policzkach spływały słone łzy.
 - Mam nadzieję, że w końcu przejrzysz na oczy. - szepnął, po czym zadzwonił mój telefon.
 - Hej, Dave ... - uśmiechnęłam się do siebie. 
 - Musimy poważnie pogadać. - rzekł jakiś znudzony.
 - O czym ? - spytałam.
 - Właśnie się dowiedziałem, że mam siostrę ...

__________________________________________
hay ! :3
wiem, że krótki, ale mam nadzieję, że wam się podoba c:
jeszcze raz dziękuję za tyle wejść i nadal zachęcam do czytania :]
no i moje poprzednie pytanie: 

Molly powinna być z 
1. Louis'em
2. Niall'em

środa, 20 marca 2013

Twelfth.

PERSPEKTYWA AMY

 - To cześć.  - pożegnałam się z kolegą, po tym, jak wysiadłam z samolotu.
 - Ej, chyba nie myślisz, ze cię tak zostawie.
 - A więc ?
 - Chodź. Pomieszkasz chwile ze mną. - chłopak uśmiechnął się do mnie. - Chyba, że masz coś lepszego.
 - W sumie to nie. Tylko sobie za dużo nie wyobrażaj. - zastrzegłam i ruszyłam wraz z Dave'em do jego mieszkania. 
Znajdowało się to w niewielkim, zadbanym bloku. Wyszliśmy na trzecie piętro, tam gdzie mieszkał dwudziestopięciolatek. 
Otworzywszy drzwi ujrzałam na wprost kanapę ze sprzętem telewizyjnym, wcześniej po prawo kuchnia, dalej łazienka, a po lewo dwa pokoje. 
 - Rozgość się. - rzekł chłopak, a sam udał się do jednej z sypialni.

Ściągnęłam buty, wzięłam walizkę i poszłam do pomieszczenia obok. Był to mały pokój, o jasnych ścianach. Znajdowało się tam tylko łóżko, mała kanapa, kilka półek i szafa na ubrania. Z radości rzuciłam sie na nierozścielone łóżko, wdychając świeży zapach paryskiego powietrza. Otworzyłam okno na oścież i rozmarzyłam się. 
 - Hej, co ci tak wesoło ? - podszedł do mnie Dave, a ja dalej stałam ujarana tlenem. 
 - Dzięki, że mnie tu zabrałeś.
 - Ach, nic takiego. Nie lubię być sam. Chodź coś zjeść.

Razem podążyliśmy do kuchni, gdzie czekała już na mnie zimna lemoniada. Tylko tego mi trzeba było w upalny dzień. 
 - Zdawało się, że coś o jedzeniu mówiłeś. - zaśmiałam się.
 - Tak, ale teraz widze, że nic nie mam. - odrzekł brunet i zamknął lodówkę, do której wcześniej zaglądał. - Zjemy na mieście ?
 - Wolałabym zwiedzić miasto, także idź sobie zjedz coś, a ja porozglądam się po okolicy.
 - A nie, nie. Ja pójdę z tobą. Jeszcze mi się zgubisz. - zauważyłam, że chłopak cały czas próbuje mnie poderwać. Ale coż. W sumie to tez bałam się sama łazić po nowym miejscu, także z chęcią się zgodziłam.



PERSPEKTYWA MOLLY 

 - Nie wiem, co bym zrobił, gdybyś ty tak po prostu wyjechała. - Louis zaczął mnie całować.
 - Oj, weź już. - powiedziałam, odrywając się od chłopaka.
 - No co ? Po prostu cię kocham. - rzekł załamany.
 - Zastanawiam się, czy ja też nie powinnam wyjechać. Może odpoczęłabym od szarej rzeczywistości. - oznjmiłam po cichu.
 - Szarej ? - zdziwił się Tommo. - Jesteś dziewczyną piosenkarza, czy to dla ciebie normalne ? "Szare" ?
 - Tak, pewnie. - zdenerwowałam się. - Boże jaka ja byłam głupia. Myślałam, że jestes jak inni chłopcy. Myślałam, że jesteś taki zajebisty jak piszą o tobie w internecie. No cóż. Każdy się może pomylić. Ty się masz za wielką gwiazdę, która myśli, że może mieć wszystko ...
 - Weź ty pomyśl, zanim coś powiesz. Ciesz się, że cię wybrałem. Mogłem być z każdą, ale nie, bo jestem z tobą.
 - No właśnie ... 
 - Co znowu ? - pytał, jakby dalej nie wiedział o co mi chodzi. 
 - Skoro 'możesz mieć każdą' to czemu jesteś ze mną ? Z dziewczyną, która cały czas się awanturuje, która uważa, że w byciu z gwiadzą, a byciu z innym chłopakiem nie ma różnicy, która ma problemy rodzinne ...
 - Do tej pory myślałem, że jestes wyjątkowa, ale się okazuje, że wszystkie baby sa identyczne ...
 - Wynoś się ! - krzyknęłam, pobiegłam do sypialni, usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać.




PERSPEKTYWA NIALL'A

Byłem już przy bloku, gdzie mieszkała Molly. Chciałem spytać co dokładnie powiedziała jej Amy, poinformować o stanie Hazzy, no a przede wszystkim ją zobaczyć. Każda sekunda, gdy nie ma jej przy mnie jest niczym. 
 - Louis ? - spostrzegłem chłopaka wybiegającego z budynku, lecz ten nawet na mnie nie spojrzał. Nie wiedziałem o co chodzi, więc pobiegłem do drzwi, później do mieszkania. Wiedziałem, gdzie mieszka, bo wcześniej sprawdziłem to w notesie Tomlinson'a, który został w domu.
Zapukałem raz, drugi trzeci, aż w końcu przestraszyłem się, że mogło jej się coś stać i bez zaproszenia wparowałem do środka. Było cicho. Ściągnąłem buty i po kolejno sprawdzałem pomieszczenia, szukając koleżanki. W końcu ja znalazłem. Siedziała na łóżku, cała zalana łzami.
 - Hej, co ci jest ? - spytałem, podszedłszy do niej.
 - Niall ? Co ty tu robisz ? - spytała, podnosząc głowę do góry.
 - Pokłóciłaś się z Louis'em, czy coś. Bo taki zdenerwowany był.
 - Bo on myśli, że to dla mnie zaszczyt, skoro z nim jestem. - tłumaczyła, zaciskając zęby ze złości.
 - Nie bardzo rozumiem. 
 - On się uważa za nie wiadomo kogo i myśli, że wszystkie dziewczyny chcą z nim być no i że ja powinnam się cieszyć, że on wybrał akurat mnie.
Nie specjalnie słuchałem co ona mówi, bo byłem zajęty wpatrywaniem się w jej piwne oczy ... Były takie głębokie i niewinne. Nie przemyśliwszy niczego pocałowałem ją. Wstaliśmy z łóżka i robiło się coraz namiętniej. Przywarłem ją do ściany i nie odrywałem od siebie. 
 - Nie mogę. - przerwała Mol.
 - Rozumiem. - uśmiechnąłem się i złapałem ją za rękę. 
 - Dziękuję, że jesteś. - wyszeptała obejmując mnie. Zrobiłem to samo.




PERSPEKTYWA LOUIS'A

 - Cześć Lou. - przywitał mnie Hazza, siedzący w kuchni. 
 - Odpieprzcie się wszyscy ode mnie ! - krzyknąłem i podążyłem do swojej sypialni. 
 - You don't kno - o - ow ... You don't know you're beautiful ! - usłyszałem jak Styles śpiewał przy moich drzwiach.
 - Zamknij się ! - zganił go któryś z chłopców. - Miałeś iść spać !
 - Ale Louis przyszedł. - tłumaczył się loczek. - A ja chciałem z nim poświętować. 
usłyszałem jeszcze tylko upadek kolegi i dwóch pozostałych niosących go do jego pokoju. Nawet mnie to rozbawiło. Uśmiechnąłem się do siebie.
 - Cześć, stary. - do pomieszczenia, w którym byłem wszedł Liam. 
 - Wyjdź. - szybko odrzekłem.
 - Co jest ?
 - Kurwa, Mol ze mną zerwała. 
 - Co ? - spytał zdezorientowany.
 - Tak. Dlatego daj  mi spokój, ide do Hazzy. - Payne wyszedł, a ja wyciągnąłem z szafy z ciuchami wódkę, którą trzymałem na specjalne okazje. Poszedłem do sypialni Stylesa. Na szczeście, ten był jeszcze na nogach, więc zabraliśmy się do picia.
Po kilku godzinach, gdzieś około 19:00 obudziłem się z Harry'm w łóżku ...

________________________________________________
Heej ! :D
trochę to krótkie, ale mam nadzieję, że się podoba c:
dzięki za tyle wejść xx

PS ! Mam jeszcze jedno pytanie.
Czy Molly powinna być:
1. Z Louis'em
2. Z Niall'em

I Amy:
1. z Harry'm
2. z Dave'em

piątek, 15 marca 2013

Eleventh.

Zanim zaczne pisać rozdział , chciałabym serdecznie podziękować http://rockmebebe.blogspot.com za nominacje do The Versatile Blogger Award :)



To są zasady:

  • Każdy nominowany powinien podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu,
  • pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu,
  • ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie,
  • nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują,
  • poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.


7 faktów o mnie:

   1. Nie nawidzę swojego imienia.  
   2. Mam cukrzycę.   
   3. Kocham koty.  
   4. Umiem grać na gitarze i keyboardzie.   
   5. Sama nie wiem, czego chcę.   
   6. Wytrwale dąże do celu.   
   7. Nienawidze czytać książek, ale opowiadania mogę czytać bez końca.


Ja nominuję:


1. http://plonedirection.blogspot.com/
2. http://one-direction-ziall.blogspot.com/
3. http://myimagination-onedirection.blogspot.com/
4. http://one-direction-is-amazing.blogspot.com
5. http://iwantanotherworldagain.blogspot.com/
6. http://onedirectionxoxo.blogspot.com/
7. http://1dopowiadania.blogspot.com/
8. http://and-be-with-me.blogspot.com/
9. http://stwierdzamszalbo1d.blogspot.com/
10. http://marzeniaopowiadanieo1d.blogspot.com/


______________________________________________



PERSPEKTYWA MOLLY

 - Myślisz, że jeszcze przyjdzie. Jest już spóźniony 20 minut. - mówiłam ze zgryźną miną.
 - Jak chcesz to poczekam jeszcze razem z tobą, ale chyba nie ma już sensu. - rzekł Louis i porozglądał się, czy ktoś nie idzie. - Hej, to przecież Dave.
 - Cześć, laska. Witaj Louis. - przywitał nas kolega. 
 - Dave, coś z tobą nie tak ? - spytałam, dziwiąc się zachowaniu 25 -latka i wtulając się w mojego chłopaka.
 - A tak jakoś mam dobry humor. - chłopak uśmiechał się jak nigdy.
 - Nie ściemniaj. - przerwał zdenerwowany Tommo. 
 - Słuchaj. Nie chcę się kłócić, więc spróbuj być choć chwilkę miły. Okej ?
 - O co ci chodzi ? - wyrawałam się. 
 - Rzucam to wszystko ! - krzyknął, jakby nawrócony. -Rzucam alkohol, papierosy, narkotyki. Wszystko !
Ja i Lou tylko staliśmy, jak wmurowani. Najbardziej do mnie nie mogły dotrzeć te słowa. Znałam Dave'a całe życie i nigdy nie spodziewałabym sie czegoś takiego. Pomyślałam, że skoro jego na to stać, to mnie też. Poza tym i tak mam za dużo spraw, by myśleć o takich pierdołach. 
 - Ale jak to ? - chciałam wyciągnąć z niego jak najwięcej informacji.
 - Spotkałem, no właściwie zobaczyłem fajną laskę, teraz wybaczcie, ale musze lecieć. Samolot nie będzie czekał ! Pa ! - krzyczał już z oddali. 
 - Nie rozumiem go w ogóle. - stwierdził Tomlinson, a ja tylko pokiwałam głową. 
Tak, jak planowaliśmy, odeszliśmy z umówionego miejsca. Nurtowało mnie tylko pytanie, dlaczego "mój kochany tatuś" się nie zjawił. Weszliśmy do sklepu znajdującego się zaraz obok parku. Był to zwykły supermarket, w którym można zakupić różne produkty spożywcze. Mój chłopak prowadził mnie przez jakieś sklepowe alejki, trzymając mnie za rękę i zabierając jedzenie. Ja szłam zamyślona, sama nie wiem o czym myślałam. Pewnie o Dave'ie. On od tak wyleciał stąd, a przecież choć go nienawidzę, to był mi najbliższy. Kurcze, kocham go jak brata. Będę za nim tęsknić, jak za nikim innym. 



PERSPEKTYWA LOUIS'A

 - Kochanie ? Wszytko okej ? - spytałem, widząc zamyślenie Molly.
 - Tak, tak. - uśmiechnęła się. - Myślę o Dave'ie. Przecież ja mogę go już nigdy nie zobaczyć. 
 - Oj, nie myśl tak. - wziąłem ją w objęcia, pocieszając. - Wiesz, dopiero teraz widze jak ci na nim zależy. Zaczynam być zazdrosny.
 - Przestań. - zażartowała. - Po prostu można powiedzieć, że całe życie spędziłam z nim. Bawiłam się z nim w piaskownicy, chodziłam z nim do szkoły, choć tyle lat różnicy ...
 - No właśnie. Ile on ma lat ? - dociekałem.
 - A czy to ważne ... W kazdym razie. Potem przyjechałam z nim tu. Mieszkałam z nim ...
 - Co ?! - krzyknąłem, a ludzie naokoło spojrzeli na nas. - Dlaczego ty mi o niczym nie mówiłaś ?!
 - Przecież to nie jest ważne ! - brunetka zaczęła głaskać mnie po twarzy. - Gdybym miała z nim być, czułabym się, jakbym była własnym bratem. 
 - Ale mieszkałaś z nim ! Nawet nie chcesz mi powiedzieć ile ma lat ...
 - Chcesz wiedzieć. Proszę. Dave ma 25 lat. Mieszkałam z nim tylko dlatego, że bałam się samotności. Bałam się, że w moim starym mieszkaniu nie będę mogła się odnaleźć. On mi pomógł ! 
 - Mówisz o nim tak, jakbym ja się nie liczył ... Jakbym był na drugim miejscu ... - poczułem ból. Ból, który mówił mi, że boję się stracić Mol. Przecież gdyby jej nie było, moje życie straciłoby sens. 
 - Nie ... Nie chcę rozmawiać w taki sposób. Kupuj to i wychodzimy. - rzekła siedemnastolatka i ruszyła w stronę kasy. 
Zakpuiliśmy popcorn i wróciliśmy do jej domu. Cały czas w ciszy. Wszedłem do mieszkania, ściągnąłem buty i zacząłem kleić się do mojej sympatii. Złapałem ją za biodra, wyszeptałem "kocham cię" i pocałowałem. Nie, nie chcuałem niczego więcej, tylko pocałunku. Molly wcale nie miała nic przeciwko, całowała mnie coraz namiętniej, aż nagle zadzwonił mój telefon. 
 - Czego chcesz ? - spytałem chamsko, patrząc na dziewczynę.
 - Louis ... ! - krzyczał spanikowany Harry. - Nie wiesz, co z Amy ?! Nie odbiera od żadnego z nas. 
 - Podaj numer to zadzwonię. - szepnęła nastolatka, jakby słyszała całą rozmowę. No w sumie czemu ja się dziwie. Hazza darł się jak opętany.
 - Daj numer.
 - Czyj ?! - nawet po głosie i roztargnieniu Styles'a można było rozpoznać, ze bardzo się martwi.
 - No Amy !
 - A no tak. - loczek podyktował nam kilka cyfr i się rozłączył. To znaczy chyba ktoś to za niego zrobił, bo słychać było kawałek kłótni.
West wykręciwszy numer, nacisnęła zieloną słuchawkę i włączyła głośnik. Ku naszemu zdziwieniu odebrała.
 - Amy ? - upewniła się dziewczyna.
 - Molly ? Skąd masz mój numer ? - spytałą druga z nich.
 - Od Harry'ego. On się martwi. Gdzie jesteś ?
 - Niech będzie spokojny. Wyjechałam. Nie dzwońcie do mnie i nie szukajcie mnie. Niedługo wrócę. Pa.
 - Amy ! Czekaj !
 - Aha ... I powiedz Horan'owi, że oddam mu co do grosza.

Tyle udało nam się od niej wyciągnać. Od razu oddzwoniłem do przyjaciela, poinformowałem go o sytuacji i wróciłem do ukochanej. 



PERSPEKTYWA AMY

 - Ja pierdziele. - westchnęłam.
 - Co jest ? - spytał jakiś chłopak, usiadłszy obok mnie. - Można się przysiąść ?
 - Ta ... Jasne ... - mówiłam znudzona. - Czy my się nie znamy ?
 - Nie, ale możemy się poznać. - radosny facet próbował mnie poderwać. - Właściwie, to siedzieliśmy razem w autobusie.
 - Ach , no tak. Amy jestem. - widząc szczęście bruneta, nie mogłam być ponura.
 - Ja Dave. Lecisz do Paryża ?
 - Ładne imię, Dave. A co do pytania: ten samolot leci do Paryża, więc chyba nie mam wyboru. - zaśmiałam się po cichu.
 - Och, ale jestem głupi.
 - Zestresowany nie znaczy głupi. - zabawiałam chłopaka i całkiem zapomniałam, że mam sympatię. Ale w końcu we Francji będę przez kilka dni, a może tygodni, więc mały flirt nikomu nie zaszkodzi. Przegadaliśmy całą drogę. Dave przedstawił mi się bardzo szczegółowo. Tylko dziwi mnie to, że przez całe życie był sam. Sam przyjechał ze Szkocji do Londynu, potem cały czas mieszkał samotnie, nie miał żadnych kolegów, a już nie wspomniał o żadnej kobiecie. Wtedy wydawało mi się, że to naprawdę porządny facet.



PERSPEKTYWA HARRY'EGO

 - Od tak mnie zostawiła. - mówiłem do siebie. - Rozumiem. Każdy ma prawo do odpoczynku, tylko nie rozumiem dlaczego nawet się nie pożegnała, nic, ani słówka nie powiedziała. Jestem chyba najgorszym facetem na ziemi. Żadna dziewczyna nie będzie chciała ze mną być. Amy to był cud, to dar z nieba. Ona jest taka idealna. No chyba zbyt idealna jak dla mnie ... Przecież, gdyby wszystko było między nami ok, to nie wyjeżdżałaby z dnia na dzień. - wziąłem wódkę z barku i napiłem się prosto z gwinta, a potem dalej perniczyłem od rzeczy i użalałem się nad sobą. - Louis to ma szczęście. Ma się o kogo troszczyć, ma się o kogo martwić, ma z kim być całe dnie, ma o kim myśleć. Tak Haroldzie, ty też miałeś. MIAŁEŚ ... - z czasem moje słowa stawały się coraz mniej zrozumiałe. - A gdzie chłopcy ?! Moi jedyni chłopcy w życiu ! Hmm ... Może powinienem zostać gejem. Tyle kobiet mnie zraniło, że w końcu powinienem spróbować, czy jak facet rzuci, to będzie tak samo bolało.
 - Harry ! - do pokoju w końcu przyszedł Liam i szybko wziął butelkę jak najdalej ode mnie. - Zostaw to ! Co ty w ogóle gadasz ?
 - Liam. - ledwo co wydusiłem z siebie słowo.
 - Fuuj, jak od ciebie jedzie. - Payne trzymał mnie za ramiona i próbował zanieść na górę.
 - Powiedz mi. Jak to jest być gejem.
 - Z tobą już naprawdę jest źle. Chodź na górę. 
 - Pomogę ci. - zdeklarował Niall i po chwili znalazłem się w moim łóżku. Nie trzaba było dużo czasu, bym usnął.

_________________________________________
Witam ! :)
dodaję z dnia na dzień, bo chciałąm przynajmniej trochę nadrobić straty. :3
kolejne zmiany :D
postanowiłam pisać z kilku perspektyw na raz, bo mam wrażenie, że lepiej się to czyta. c:
nie wiem jak wam, dlatego napiszcie , jeśli wam to nie odpowiada ;]
oczywiście komentujcie xx :>