PERSPEKTYWA AMY
- Wracamy do Londynu ! - krzyknął Dave, wbiegając do mieszkania i pośpiesznie się pakując. - Moja siostra jest w szpitalu !
- Jaka siostra ?!
- Molly. Dziewczyna, z którą spędziłem całe moje życie, okazała się moją siostrą !
- Jak spędziłeś życie ? Coś ten teges ?
- Nie. Przyjaźniliśmy się. - mówił ciągle wkładając rzeczy do walizki.
- Ja nie jade. - stwierdziłam smutna.
- Nie zostawie cię tu ! - zaprotestował chłopak, prostując się i patrząc w moje oczy.
- Nie rozumiesz. Ja nie mam gdzie wracać.
- Możesz mieszkać ze mną. - próbował mnie rozchmurzyć, obdarowując mnie szerokim uśmiechem.
- Nie o to chodzi ... - tłumaczyłam. - Molly jest dziewczyną przyjaciela Harry'ego. Nie wiedziałeś ?
- Nie, ale myślę, że to nie ma znaczenia. Nic nie ma znaczenia. Amy ! Wróć do Harry'ego i będzie dobrze !
Po jakimś czasie rozmowy w końcu zgodziłam się wrócić. Wtedy obiecałam sobie, że opowiem wszystko Styles'owi. Tylko jak ? Nie powiem mu przecież, że potrzeba mi czasu, bym znowu poczuła coś do niego, bo zakochałam się w Dave'ie. Cały czas o nim myślę, nawet cześciej niż o moim chłopaku, a to chyba nie jest normalne ... - rozmyślałam, chowając rzeczy do torby podróżnej. Pożegnawszy się z miejcem, gdzie nie byłam nawet tydzień, pojachaliśmy na lotnisko. Akurat zdążyliśmy na samolot. Kupiwszy bilety, weszliśmy na pokład i polecieliśmy.
PERSPEKTYWA NIALL'A
Po kilku godzinach oczekiwania, aż lekarze pozwolą mi zajrzeć do 'mojej dziewczyny', wreszcie mogłem ja zobaczyć.
- Boże, Molly. - szpenąłem, po tym jak spostrzegłem dziewczynę z szwami na brwi, wacikiem na czole, podbitym okiem, złamaną ręką itp itd ... Od razu zacząłem płakać. Usiadłem na krześle przy jej łóżku, złapałem za rękę i szeptałem ciepłe słowa otuchy. Wiem. To było bez sensu ... Ale co ja poradze ... Tak bardzo ją kocham.
- Boże, Molly. - szpenąłem, po tym jak spostrzegłem dziewczynę z szwami na brwi, wacikiem na czole, podbitym okiem, złamaną ręką itp itd ... Od razu zacząłem płakać. Usiadłem na krześle przy jej łóżku, złapałem za rękę i szeptałem ciepłe słowa otuchy. Wiem. To było bez sensu ... Ale co ja poradze ... Tak bardzo ją kocham.
Posiedziałem chwilę wpatrując się w jej rany i zamknięte oczy.
- Przepraszam pana. - zwróciła mi uwagę jedna z pielęgniarek dyżurujących.
- Tak ?
- Siedzi tu pan dobre 4 godziny. Nie chcę pana wyganiać, ale za niedługo mija czas odwiedzin. Już późno.
- To która godzina ?
- Blisko 22:00. - oznajmiła kobieta, spojrzawszy na zegarek. - Proszę iść do baru, napić się kawy, zjeść coś. - Namawiała mnie przyjazna sanitariuszka.
- Wolę posiedzieć tu przy niej. - kątem oka spojrzałem na śpiącą brunetkę.
- Ma pan jeszcze ponad godzinę. Zapraszam. Tu za rogiem ma pan kawiarenkę.
- Dziękuję. - powiedziałem i skierowałem się w miejsce, gdzie mógłbym napić się czegoś dla rozbudzenia.
Wszedłem do pomieszczenia i od razu zobaczyłem uśmiechniętą starszą kobietę za ladą. Podszedłem i zamówiłem sobie kawę. Oczywiście miła pani nie dała mi spokoju, twierdziła, że jestem "zbyt chudziutki" i namówiła mnie na ciastko. No dobra ... Nie trzeba było namawiać. Po chwili wróciłem do sali gdzie leżała West.
- Amy ?! -zdziwiłem się ujrzawszy blondynkę w towarzystwie chłopaka, który siedział na moim miejscu.
- Cześć. - brunet wstał. - Jestem Dave, brat Mol.
- Ja Niall, Molly nie mówiła, że ma rodzeństwo ... - uścisnąłem rękę kolegi i usiadłem na krześle, w niewielkiej odległości od łóżka.
- Nie mówiła, bo nie wiedziała. W sumie , to jesteśmy przyrodnim rodzeństwem, mamy inne matki. Ale to nie ważne.
- Co z nią ? - spytała zatroskana blondynka.
- To co widać. Nie wiadomo, kiedy znowu zacznie do nas mówić ...
- Boże ... - westchnął Dave.
Zamilkliśmy. Na całym oddziale było dość cicho. No w sumie była noc, czemu ja sie dziwie ? Patrzyłem jak brunet wtula się w dłoń swojej siostry coś szepcząc. Później we troje pojechaliśmy do Dave'a, który miał wielkie mieszkanie. Ja bałem się wracać do domu, gdzie mogłem spotkać Louis'a, a Amy, opowiedziała mi wszystko.
_____________________________________________
- Cześć. - brunet wstał. - Jestem Dave, brat Mol.
- Ja Niall, Molly nie mówiła, że ma rodzeństwo ... - uścisnąłem rękę kolegi i usiadłem na krześle, w niewielkiej odległości od łóżka.
- Nie mówiła, bo nie wiedziała. W sumie , to jesteśmy przyrodnim rodzeństwem, mamy inne matki. Ale to nie ważne.
- Co z nią ? - spytała zatroskana blondynka.
- To co widać. Nie wiadomo, kiedy znowu zacznie do nas mówić ...
- Boże ... - westchnął Dave.
Zamilkliśmy. Na całym oddziale było dość cicho. No w sumie była noc, czemu ja sie dziwie ? Patrzyłem jak brunet wtula się w dłoń swojej siostry coś szepcząc. Później we troje pojechaliśmy do Dave'a, który miał wielkie mieszkanie. Ja bałem się wracać do domu, gdzie mogłem spotkać Louis'a, a Amy, opowiedziała mi wszystko.
PERSPEKTYWA HARRY'EGO
- Hazz ? Wstawaj ! - wołał mnie Lou. Już późno.
- Amy już wstała ? - pytałem, jak głupi.
- Musisz zapomnieć, Harry ! - mój kumpel usiadł koło mnie. - Odeszła. Może kiedyś wróci i powie ci, jak było naprawdę, ale na razie ciesz się życiem. Znajdziemy ci jakąś laske, no wiesz. Bedziesz szczęśliwy.
- Co ty możesz o tym wiedzieć ?! Przecież ty też nie masz dziewczyny !
- Widocznie nie była warta zachodu ... One wszystkie są takie same. Skaczesz wokół niej, pilnujesz, rozpieszczasz, starasz się, a ona tak po prostu sobie jest z innym ... W każdym razie. Zapomnij ...
- Nie trzeba. - ku naszemu zdziwieniu w progu sypialni stanęła nie kto inny jak Amy.
- Boże kochany ! - krzyknąłem wyskakując z łóżka i dosłownie rzucając się na moją dziewczynę.
Lou wyszedł a my we dwoje usiedliśmy na przeciwko siebie, gapiąc się nawzajem w oczy. Chciałem ją pocałować no i zrobiłem to, ale to już nie był taki ciepły i czuły pocałunek. Czułem, że coś jest nie tak.
- Coś się stało ? - spytałem.
- Nie, to znaczy tak. Chciałam ci powiedzieć, że ... no bo ja ... no ... - jąkała się ze zdenerwowania. - Chciałam cię bardzo przeprosić. Wyjechałam i zostawiłam cię tu samą.
- To już nie ważne. - uśmiechnąłem się. - Opowiadaj. Dlaczego pojechałaś ? Jak tam żyłaś, przez te kilka dni ? I dlaczego zdecydowałaś się wrócić.
- Dowiedziałam się, że moi rodzice umarli w wypadku. Potem, że mam brata ... Tak się to wszystko pokomplikowało, że nie mogłam sobie poukładać tego w głowie i próbowałam uciec od problemów. Byłam już w samolocie i myślałam, jak to będzie. Przysiadł się Dave-znajomy Molly. Zaproponował mi mieszkanie. Oczywiście każdy miał swój pokój, swoje zajęcia. Prawie wcale nie gadaliśmy. No a potem jak się dowiedział, że Molly jest jego siostra i została pobita, to kazał nam wracać, tak więc jestem.
- Co ?! Molly jest pobita ?! - krzyczałem.
- Ciii. - uciszała mnie osiemnastolatka. - Wy nie wiecie ?
- Nie ! Jedźmy do niej.
- Nie opłaca się. Przynajmniej nie teraz.
_____________________________________________
nareszcie ! :3
w końcu pojawił się 16. rozdział :)
wybaczcie, że aż tak długo musiliście czekać, ale myślę, że ta przerwa dobrze mi zrobiła. c:
będę miałą więcej weny, więcej pomysłów itp ;]
liczę na komentarze :D
do następnego ! :>
Jest boski *.* Strasznie mi się podoba :> Myślałam, że tu już jakiś wątek Larry'ego, ale nie xd Czekam na next.
OdpowiedzUsuń