PERSPEKTYWA MOLLY
Rano obudziłam się i podążyłam do łóżka. Cały dzień przeleżałam, wstają tylko by się napić lub iść do ubikacji. Nie miałam nawet siły zmyć wczorajszego makijarzu. W końcu nadeszła noc, a ja mimo całodniowego wylegiwania się, zapadłam w mocny sen. Następnego dnia rozbudził mnie mnie dzwonek do drzwi. Gwałtownie się zerwałam i spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie. Mój makijarz sprzed dwóch dni był kompletnie rozmyty i widoczne były ślady po łzach. Moje ubranie było zniszczone, a mi zaczęły ukazywać się obrazy z przedostatniej nocy. Bolała mnie głowa, a żadnych tabletek w domu nie miałam. Znowu usłyszałam dzwonek. Ktoś najwyraźniej bardzo chciał się ze mną zobaczyć. Przemyłam sobie lekko twarz i spojrzałam przez wizjer, ale człowiek znajdujący się po drugiej stronie zakrył go, więc widziałam tylko ciemność. Bałam się otworzyć, pamiętając o zadarzeniu. Zrobiło się cicho, aż nagle pod moimi drzwiami zobaczyłam kartkę.
Wsuwam tą kartkę, bo chyba nie ma cie w domu. Myślę, że prędzej czy później i tak się zobaczymy, więc chcę żebyś wiedziała, że mam twoją komórkę. Jeśli się nie zgłosisz po nią sama, to będę musiał tu wrócić :)
xx L.T.
Szybko przeczytałam i nie zastanawiając się długo pobiegłam do łazienki. Wzięłam mój niebieski, puchaty szlafrok i wróciłam do wyjścia. Błyskawicznie przekręciłam zamek w drzwiach i wyszłam na klatkę schodową. Nikogo nie było, więc zbiegłam na dół, z myślą, że jeszcze złapię tajemniczego L.T. Niestety na marne. Obok mojego bloku kręciło się tylko kilka starszych pań, mam z dziećmi i zakochanych par. Żadna z tych osób nie pasowała do chłopaka, który wcześniej był pod moim mieszkaniem. Skąd znam płeć tego człowieka ? Chociażby po brzydkim piśmie, ale też po tym jak pisał (np. "musiał"). Zasmucona wróciłam do mieszkania. Weszłam do przedpokoju i kątem oka zobaczyłam, jak w salonie, na stole stoi wazon z bukietem białych róż. Przestraszyłam się, lecz musiałam dowiedzieć się o co chodzi. Na pewno wcześniej tych kwiatów tu nie było. Powoli ruszyłam w stronę wybranego pomieszczenia. Zanim tam doszłam, ktoś włączył telewizor. Lekko pochyliłam się, by ujrzeć człowieka siedzącego u mnie w domu.
- Hej. - nagle chłopak relaksujący się na mojej kanapie spojrzał na mnie, a ja przestraszyłam się i chwyciłam jakiś przedmiot leżący obok mnie. Był to nóż. Brunet zerwał się z kanapy i bardzo wystraszył. Miał podbite oko i rozciętą wargę.
- Zostań tam gdzie jesteś, albo zginiesz ! - mówiłam w nerwach. Miałam w głowie najczarniejsze obrazy na temat faceta, nie myśląc logicznie.
- Czekaj, czekaj. Jestem Louis. Nie znasz mnie ?
- Nie ! Co ty tu robisz i kim jesteś ?!
- No jestem Louis Tomlinson z One Direction. Ale może usiądźmy ? - chłopak chciał mnie uspokoić.
- Nie ! Skąd się tu do cholery wziąłeś ?! Ej, stop. - emocje słabły, a moja ręka z narzędziem zaczęła powoli opadać. - Ty jesteś ten L.T. ! Tak Louis Tomlinson ...
- No tak. - brunet uśmiechnął się wyluzowany.
- A dlaczego mam ci ufać ?! - powiedziałam tonem jak na początku, lecz później zaczęłam się śmiać. Usiadłam na kanapie i tak też kazałam koledze. Jednak nóż cały czas miałam przy sobie.
- Nie pamiętasz nic z wtedy ? - pytał zatroskany.
- Pamiętam ... Pamiętam to, co najgorsze. - moja mina szybko posmutniała.
- Aa ! Właśnie ! Masz. - Lou podał mi moją komórkę.
- Dziękuję ci. Skąd ją masz ? - spytałam odbierając moją własność.
- No wiesz ... Jak ten facet próbował ... - jąkał się. - No to wypadła ci z kieszeni. Wziąłem ją i postanowiłem oddać. Był tu zapisany twój adres.
- Jeszcze raz dziękuję.
- Może coś na podziękowanie. - chłopak wskazał swoim palcem na policzek, udając niewinnego.
- Nie mogę. - rzekłam. Nadal się bałam.
- Szkoda. - jego mina posmutniała.
- Jeśli mogę spytać ... - mówiłam lekko zawstydzona. - Co ci się stało ?
- Chodzi ci o oko i usta ? - spytał, a ja przytaknęłam mu kiwnięciem głowy. - Mała bójka ... Nic takiego.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę, poznaliśmy siebie nawzajem. To znaczy dowiedziałam się tylko, że ma 21 lat, mieszka z przyjaciółmi i śpiewa w One Direction. Oczywiście ja też nie powiedziałam mu wszystkiego o mnie. Wątpię, czy ktokolwiek chwaliłby się tym, że ojciec jest mordercą.
Tego dnia zostałam zaproszona do nowego znajomego, na 19:00, by poznać resztę boysband'u. Dowiedziałam się, że jeden z nich (chyba Harry) ma też przyprowadzić jakąś nową znajomą, więc może w końcu znajdę sobie przyjaciółkę. Oczywiście początkowo nie zgodziłam się. Tak. Jednego dnia mało cię ktoś nie zgwałcił, a dwa dni później umawiasz się z pięcioma facetami u nich w domu. Jednak Louis przekonał mnie, składając propozycję transportu i pełnej ochrony. Uległam mu, bo był pociągający. Gdy chłopak wyszedł, poszłam wziąć szybki prysznic, ale i tak wyszła długa kąpiel. Siedziałam w wannie chyba 1 h. Po długim wylegiwaniu się otworzyłam oczy.
- Co ?! - tak, jak myślałam.Usnęłam w kąpieli, na tak długo, że wszystkie bąbelki zniknęły, a było ich sporo. Wyszłam w wody i zaczęłam się wycierać, omijając miejsca z bliznami, które pojawiły mi się po szarpaniu z mężczyzną. Ubrałam się i weszłam do salonu. Cały czas byłam zamyślona i nie wiedziałam co robię Siadłam na skórzanej kanapie i włączyłam TV. Pooglądałam chwilę, ale nie było nic ciekawego, więc wyłączyłam sprzęt i znowu plątałam się po domu, nie mając co ze sobą zrobić. Ponownie usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Mol ? - mówiłam do siebie. - Spodziewasz się gościa ?
Niepewnie podeszłam do wyjścia i przekręciłam klucz. Chciałam nacisnąć klamkę, gdy niespodziewany gość szybko otworzył drzwi i rzucił się na mnie. Chciałam się mu wyrwać, lecz on zatkał mi usta i przytrzymał ręce. Związał je sznurem, a buzię zakleił taśmą. Posadził mnie pod ścianą korytarza, wcześniej zamykając nas na cztery spusty. Nie znałam tego faceta, ale wydawało mi się, jakbym już go gdzieś widziała. Próbowałam krzyczeć no i nawet mi to wychodziło. Nie głośno, lecz wychodziło.
- Molly ... , Molly ... , Molly ... - drwił ze mnie, a ja siedziałam zła i przestraszona. - Pewnie zastanawiasz się, czego tu szukam. Nie mogę ci tego powiedzieć, ale jeśli tego nie znajdę to zginiesz. - uśmiechnął się ze szczęścia. - Haha. Co ja mówię ? Ty i tak zginiesz. - wtedy moje krzyki zaczęły rozchodzić się po całym budynku. - Zamknij się suko ! - zaniepokojony, próbował mnie uspokoić, ale ja się nie dałam. - Słyszysz ? Stul ten pysk dziwko ! Mężczyzna o lekko posiwiałych czarnych włosach nie mógł wytrzymać i przyłożył mi to twarzy szmatkę nasączoną chloroformem. Padłam na podłogę jak zabita. Usłyszałam tylko trzask wywarzoych drzwi i spostrzegłam jakiegoś bruneta, broniącego mnie przed bandytą. Nie był to Lou, ale kompletnie nie mogłam rozpoznać twarzy, bo przed moimi oczyma przelatywały czarne plamki, a powieki same się zamykały. Nie stawiałam oporu i już całkowicie odpłynęłam.
____________________________________________
Wiem. Dodaję późno, ale to przez to, że moja mama ma imieniny i musiałam jej pomóc przygować :)
Na szczęście udało mi się wgle to opublikować xd
Trochę zagmatwane, ale jeśli się wczytasz, to bd dobrze :3
Może i akcja powoli się rozwija, ale chciałam by to opowiadanie nie skończyło się na 10 rozdziałach :]
enjoy ! :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz